Znakomita gra, ale punktów znów nie ma. Trefl przegrywa na inaugurację Ligi Mistrzów

Siatkarze Trefla z porażką na inaugurację Ligi Mistrzów. Podopieczni Andrei Anastasiego przegrali z PGE Skrą Bełchatów 1:3. O wyniku przesądziła gra na przewagi w drugim i czwartym secie. Dwukrotnie lepsi byli w niej gospodarze. Detale, centymetry, decyzje podejmowane w ułamkach sekund – takie aspekty decydowały o wyniku polskiego meczu w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Skazywany na pożarcie Trefl zagrał tak, że po meczu zawodnicy z Gdańska nie tylko mogą zejść z parkietu z podniesionymi głowami, ale i świadomością, że na pewno nie byli słabszym zespołem.

ZNAKOMITY POCZĄTEK

Zwłaszcza, że w pierwszym secie to Trefl był dużo lepszym zespołem. Wypracował sobie przewagę wynoszącą nawet pięć punktów i raczej spokojnie kontrolował bieg wydarzeń. Gdańszczanie mieli moment zawahania, kiedy gospodarze zdobyli kilka „oczek” z rzędu, ale ostatecznie bezpiecznie wygrali 25:21.

THRILLER BEZ HAPPY-ENDU

Dużo bardziej wyrównany był drugi set i – jeżeli chodzi o Trefla – to była najbardziej emocjonująca partia w tym sezonie. Punkt za punkt od początku do końca. Maksymalnie dwa „oczka” przewagi którejkolwiek ze stron, więc emocje z minuty na minutę były coraz większe. Wydawało się, że zenitu sięgnęły przy stanie 27:27, a tymczasem siatkarze nie zamierzali kończyć. Ostatecznie kluczowa okazała się zagrywka. Tę gdańszczanie psuli na potęgę i być może – gdyby lepiej rozpoczynali akcje – piłka nie trafiłaby do Rubena Schotta przy stanie 33:34. Niemiec „szukał” bloku, ale pomylił się, piłka wylądowała poza boiskiem i w meczu było 1:1.

KLASA GOSPODARZY

To napędziło gospodarzy. Znaleźli swój rytm i bez większych problemów punktowali w trzecim secie. Przypominał on te z poprzedniego meczu, w którym gdańszczanie nie mieli wiele do powiedzenia. Wynik również nie pozostawił złudzeń – 19:25.

DOŚWIADCZENIE W KOŃCÓWCE

Wydawało się, że Trefl nie wróci już do dobrej gry, kiedy znów źle rozpoczął grę w czwartym secie. Przegrywał czterema punktami, ale niespodziewanie wyrównał na 14:14. Wtedy znów przytrafił się kolejny już w tym sezonie przestój, gospodarze zdobyli pięć punktów z rzędu. I w tym momencie gdańszczanie zaskoczyli wszystkich, w tym również prawdopodobnie samych siebie. Na serię straconych punktów odpowiedzieli jeszcze lepszą, zapunktowali sześć razy z rzędu i wyszli na prowadzenie 20:19. Mistrzowie Polski nie odpuszczali, rozpoczęła się gra na przewagi. Tym razem zaprocentowało doświadczenie. Bełchatowianie wykorzystali złe ustawienie bloku, wcisnęli piłkę między zawodników a siatkę i wygrali 26:24, a cały mecz 3:1.

TAKA GRA ZAPROCENTUJE

Przyjeżdżamy bawić się siatkówką – mówili przed meczem gdańszczanie. I rzeczywiście, momentami bawili się grą, a to musiało cieszyć też kibiców, bo w Hali Energia obejrzeliśmy znakomite spotkanie. Trefl kończy bez nawet punktu, ale – być może – będzie to punkt zwrotny w tym sezonie. Drużyna Andrei Anastasiego udowodniła samej sobie, że potrafi grać znakomicie przeciwko najlepszym, a to może tylko pozytywnie zaprocentować w przyszłości.

PGE Skra Bełchatów – Trefl Gdańsk 3:1

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj