Siatkarze Trefla po raz kolejny zachwycili swoją grą w Lidze Mistrzów. Gdańszczanie na wyjeździe rozprawili się z Berlin Recycling Volleys 3:0. Pomimo w teorii gładkiej wygranej pamięci kibiców na lata zostanie trzeci set spotkania, zakończony wynikiem 36:38! Tak naprawdę pisząc o tym meczu można skupić się tylko na ostatnim secie. Dwa pierwsze Trefl wygrał dość pewnie. W otwierającej partii od początku do końca przeważał i bezpiecznie zwyciężył 25:20. W kolejnej długo toczyła się równa walka, ale w końcówce podopieczni Andrei Anastasiego odskoczyli rywalom i z remisu 20:20 doprowadzili do 25:21.
PRAWDZIWY HORROR
Zapowiadało się na dość komfortowe zwycięstwo gości. Tymczasem w trzecim secie gospodarze byli o krok od „złapania” kontaktu w meczu, bo prowadzili już 24:21. Wtedy jednak dwukrotnie trafił Nikola Mijailović (raz z zagrywki), a do równowagi doprowadził Marcin Janusz. Walka na przewagi nie jest niczym szczególnym ani w siatkówce, ani dla zespołu Anastasiego. Nerwowe końcówki już w zeszłym sezonie stały się ich znakiem rozpoznawczym. Jednak takiego przebiegu seta nikt nie mógł się spodziewać. Gdańszczanie obronili łącznie dziewięć (!) piłek setowych. Sami również nie potrafili od wykorzystać kilku szans, bo mogli skończyć partię wcześniej, kiedy prowadzili 30:29. Gospodarze jednak do końca walczyli o swoje, a skapitulowali dopiero po ataku Macieja Muzaja na 38:36.
PEWNE PIERWSZE MIEJSCE
To trzecie zwycięstwo Trefla w czwartym meczu Ligi Mistrzów. Gdańszczanie na dwie kolejki przed końcem rozgrywek zajmują pierwsze miejsce w tabeli i po kolejnej serii gier też na pewno będą liderami, bo nad drugą PGE Skrą Bełchatów mają cztery punkty przewagi. Kolejne, kluczowe spotkanie zaplanowane jest na 14 lutego, kiedy gdańszczanie w Ergo Arenie zmierzą się właśnie z mistrzem Polski.
Berlin Recycling Volleys – Trefl Gdańsk 0:3