Skończyły się wymówki, teraz czas na konkrety. Arka wielkim znakiem zapytania przed wiosną Ekstraklasy

Nie będzie już alibi w postaci Pucharu Polski. Nie będzie nadziei na piękny sen o Stadionie Narodowym. Arka do wiosny 2019 startuje bez wymówek, taryfy ulgowej i bez spektakularnych ruchów transferowych. Zbigniew Smółka postawi więc na sprawdzone jesienią schematy.

Nuda – tak jednym zdaniem można podsumować okienko transferowe w wykonaniu Arki Gdynia. Nim piłkarze rozjechali się na grudniowe urlopy, sporo mówiło się o ofertach, w jakich przebierać mieli czołowi piłkarze żółto-niebieskich. Janota, Zarandia, może Nalepa – o odejściu tych piłkarzy spekulowano najgłośniej. Tymczasem nikt znaczący Gdyni nie opuścił, a spodziewane wzmocnienia także nie okazały się spektakularne.

DOBRZE W TURCJI

Sparingi nigdy nie są odzwierciedleniem dalszej części sezonu, ale mogą stanowić solidną bazę dla wniosków. Trener Zbigniew Smółka nie ukrywał po powrocie z tureckich przygotowań, że jest zadowolony z pracy, jaką wykonał zespół. Karty w większości leżą odkryte na stole – obsada kluczowych ról na poszczególnych pozycjach wydaje się ustalona, a hierarchia znana.

TYLKO STEINBORS

W bramce numerem jeden będzie Pavels Steinbors. Łotysz był współautorem najważniejszych sukcesów w dziejach klubu – zdobycia Pucharu i Superpucharu Polski. Jesienią w Arce także odgrywał pierwsze skrzypce, a jego główny konkurent – Kacper Krzepisz – doliczył się w tym sezonie zaledwie trzech występów i były to mecze Pucharu Polski, gdzie zwyczajem jest dawanie szans rezerwowym. Dlatego pomiędzy słupkami stawać będzie nierówny Steinbors, ale gwarantujący najwięcej jakości spośród golkiperów.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj