Wielkimi krokami zbliża się wiosna, co widać, słychać i czuć. Z każdym cieplejszym dniem widać nie tylko coraz więcej spacerowiczów, ale również tych, którzy zaczynają walkę z nadmiarem zbędnych kilogramów.
Posiadanie prawidłowej wagi nie jest łatwe – zwłaszcza, jeśli przez lata na bakier byliśmy z aktywnością fizyczną, a naszą jedyną formą fizyczną było zawędrowanie do kuchni, aby wyciągnąć z lodówki kolejną porcję smakowitego jedzenia.
Jednak jest wiele osób, które wygrało z niezdrowym trybem życia. Takich osobistości wśród pomorskich biegaczy nie brakuje – dlatego przedstawiamy kilku z nich, którzy powinni zmotywować tych, którzy nie mają sami siły zmobilizować się do działania.
Iza Bieszke (Fit Matka Wymiataczka)
Jeszcze sześć lat temu ważyła 127 kg i w wieku 30 lat wyglądała jak przysłowiowa ciotka klotka. Dzisiaj waży o jakieś 60 kg mniej, a za swój wyczyn otrzymała prestiżowy tytuł Fitness Motywatory w kategorii metamorfoza.
Iza na laurach nie spoczęła. Prowadzi zajęcia fitness, założyła grupę biegową Wymiatacze, udziela się społecznie, zaliczyła maratony oraz ultramaratony i bez trudu potrafi znaleźć czas dla czwórki swoich dzieci.
Jest po prostu dla wielu kobiet przykładem, że marzenia o zdrowej, wysportowanej i szczupłej sylwetce zawsze się spełniają – oczywiście pod warunkiem, jeśli tego bardzo chcemy.
Rafał Bieszke (Ultra dreptacz)
Mąż Izy Bieszke, dla którego przełomowym momentem był start żony podczas Nocnego Biegu Świętojańskiego w Gdyni. Gdy z kolegami popijał piwo w pobliskim pubie, stwierdził – Co to za problem przebiec 10 km w czasie poniżej 56 minut – Koledzy podchwycili temat i zdeklarowałem się, że 11 listopada w ramach Gdyńskiego Biegu Niepodległości pokonam trasę 10 km.
Kolejnego dnia, gdy emocje już opadły, żona zapytała mnie – Czy wiem na co się zdecydowałem? Kiedy zamierzam się do tego przygotować? Odpowiedziałem, iż we wrześniu zacznę dwa miesiące przed startem, bo spokojnie mi to wystarczy. Po wakacjach nadszedł długo wyczekiwany przez żonę wrzesień i trzeba było ruszyć się z kanapy. A nie było to proste, gdyż waga wskazywała 137 kg! Już pierwsza próba biegu – o ile można było to nazwać biegiem – pokazała jakie to trudne będzie wyzwanie. Dystans 2700 metrów prawie mnie zabił, ale nie poddałem się.
Mało tego, Rafał nie poddał się i pokochał bieganie ultramaratońskie, a efektem tego jest założenie profilu Ultra dreptacz. W ubiegłym roku doszedł również do wniosku, że warto dać coś od siebie i z dwójką przyjaciół organizuje imprezę ultra Piekło Północy, o którym jest coraz głośniej.
Agnieszka Dobbek (Boba Fit)
Stosowanie wszelkich diet, nadmierny wysiłek i brak odpoczynku, to problemy, które nie jedna osoba ma za sobą, gdy za wszelką cenę próbuje walczyć z nadwagą. Taka jest historia Agnieszki Dobbek, która jednak nie poddała się i może być motywacją dla tych, którzy zbyt łatwo odpuszczają, a trzeba zrozumieć, że leżenie na kanapie przed telewizorem, przyczynia się nie tylko do wielu chorób, ale również do depresji. Poza tym sport pozwala zwalczyć chandrę i działa odstresowująco.
Grzegorz Elmiś (Biegacz Portowy – Hel)
Pod koniec sierpnia 2012 roku, kiedy wrócił z wakacji, stanął na wadze i zobaczył 129,8 kg. To wtedy do Tomka dotarło, że jest gruby – Jeżeli dzieci przed blokiem powiedzą. Patrz! Idzie grubas!, to nie będę miał argumentu, aby zaprotestować. Wtedy postanowił, że nigdy, ale przenigdy nie przekroczy granicy dodatkowych 200 gram.
Tego wieczoru wyszedł pierwszy raz pobiegać – Jak mój bieg wyglądał zapewne każdy się domyśla – 100 metrów biegu, walka o życie, 200 metrów marszu… Od tego marszu, dystans trochę mu się wydłużył, bo ma za sobą udział między innymi biegach ultra.
Tomek nigdy należał do tej grupy biegaczy, którzy za wszelką cenę muszą śrubować rekordy szybkości. Jednak rok temu, zaczął poranek z wagą 123 kg, a noworoczny parkrun Gdańsk-Południe pokonał z czasem ponad 35 minut. Postanowił zmienić biegowe priorytety. Na przełomie grudnia i stycznia kilkukrotnie łamał upragnione 20 minut na dystansie 5 km i obecnie może pochwalić się nie tylko życiówką 19:28, ale wagą, która jest o 40 kg mniejsza, niż zeszłoroczna.
Zdecydowana większość osób bawiących się w bieganie, traktuje to jako czystą rozrywkę, gdzie nie wynik, a jedynie sam udział liczy się najbardziej. Oprócz tego są oczywiście ambitni amatorzy, których bieganie wciąga na tyle, że celem jest osiąganie coraz lepszych wyników – owocujących w postaci uzyskiwania czołowych pozycji podczas zawodów biegowych. Jedną z takich osób jest Michał Mrówka, który zaczął biegać, gdy waga zbliżała się do 127 kilogramów.
Zrzucając coraz większą masę ciała – postanowił, że nie spocznie na laurach, a jeszcze bardziej zacznie pracować nad sobą. Efektem tego jest to, że obecnie rezultaty jakie osiąga Michał, pozwalają mu na wskakiwanie na podium w swojej kategorii wiekowej. Na tym jednak nie poprzestaje i dąży do tego, żeby być jeszcze szybszym. Dzięki spadkowi o 40 kg, obecne rezultaty Michała, to między innymi zaliczenie półmaratonu w godzinę i 19 minut czy 10 km w 36 minut.
Małgosia należy do tej grupy osób, które z każdym rokiem wyglądają na zdecydowanie młodziej, niż pokazuje ich metryka. Jak mówi – Droga do tak drastycznej zmiany trybu życia jest długa, wyboista, kręta i pełna ciemnych zaułków. Kryzys pojawia się bardzo często i wtedy trzeba być twardym, nie dać się i brnąć uparcie do zrealizowania swojego celu. Poza tym nie należy słuchać wymówek, złośliwych komentarzy, unikać toksycznych ludzi, za to otaczać się osobami, które rozumieją naszą drogę i są na niej tak samo jak my. Gdy zabraknie motywacji, górę bierze wytrwałość i to jej musimy być wierni na drodze do osiągnięcia upragnionej sylwetki i stanu umysłu.
Po prostu aktywny tryb życia odmienił Małgosię całkowicie. Stała się nie tylko pewniejsza, ale także odważniejsza, tryskająca pozytywną energią osobą. Prowadzi profil na FB (Tutaj) w ramach którego namawia innych do aktywnej metamorfozy.
Biegacz z Północy był jedną z pierwszych osób na Pomorzu, która założyła biegowy blog. Kiedyś ważył 130 kg i na stojąco nie mógł założyć butów. Dzięki wagowej metamorfozie stał się natchnieniem dla osób, które toczą walką z nadmiarem kilogramów – gdyż jeśli ciężko pracujemy i czegoś bardzo pragniemy, to zawsze osiągniemy zamierzony cel – mówił Michał.
Dzisiaj wpisów na blogu Michała jest znacznie mniej, niż kiedyś. Gdy Biegacz z Północy zaczynał karierę blogersko-biegową, był wtedy studentem i miał trochę więcej czasu na pielęgnowanie pasji sportowej. Kontuzje oraz nowe obowiązki młodego taty spowodowały, że bieganie zeszło na dalszy plan. Jednak Michał Sawicz nadal wagę ma prawidłową, a buty biegowe coraz częściej przegrywają z jednośladem.