Nie od dziś wiadomo, że plastikowe reklamówki są zmorą naszego środowiska. Maksymalnie używamy je od 12 do 20 minut, a ich rozkład może potrwać nawet do 400 lat. W ostatnim czasie dość często przeprowadzane są kampanie na rzecz dbania o środowisko naturalne, segregacji śmieci czy zachęcaniu do nie używania toreb foliowych. W Polsce tychże foliówek i wszelkich reklamówek stosujemy bardzo dużo, zwłaszcza w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej. Badania mówią, że ponad 450 torebek zużywa statystyczny Polak w ciągu całego roku – podczas gdy w Danii czy Finlandii, używa się średnio 4 rocznie.
Cóż, dane są dość przykre, ale jeszcze smutniejszym faktem jest dodawanie mnóstwa plastikowego śmiecia do pakietów startowych. Widoczne to było podczas ostatniego półmaratonu w Gdyni, na co skarżyło się mnóstwo zawodników.
Co rusz słyszymy apele, aby nie wrzucać śmieci do Zatoki Gdańskiej, ponieważ stanowi to śmiertelne zagrożenie dla zwierząt żyjących w pomorskich wodach. W kontekście tego, że impreza odbywa się w Gdyni, która nazywana jest „miastem z morza” – niezwykle słabo wyglądają te reklamówki, siateczki, folie walające się później po całym Bulwarze Nadmorskim – mówi jedna z uczestniczek gdyńskiej imprezy.
Ten aspekt dotyczy wielu imprez biegowych. Oczywiście są zawody, gdy zamiast plastiku, suweniry startowe ładowane są do papierowych toreb, które niby są alternatywą dla plastiku. Tyle, że papierówka pod wieloma względami może być bardziej obciążająca niż plastikowa. Produkcja torby papierowej powoduje o 70 procent większe zanieczyszczenie, niż produkcja torby plastikowej. Już nie mówiąc o tym, że proces recyklingu papieru zwykle kosztuje więcej energii, niż produkcja nowej torby. Warto dodać, że nie ma w Polsce efektywnego systemu odzysku i zbiórki tych torebek czy samego plastiku, gdyż w naszym państwie recykling się po prostu nie opłaca. Ceny surowca ze środowiska są niezwykle niskie, więc podpalenia hałd śmieci w podejrzanych sortowaniach nie mogą dziwić.
Nie ma co też wspominać o tym, że wielu biegaczy wyrzuca butelki i saszetki po żelach na trasie, gdzie popadnie – zamiast do usytuowanych punktów zrzutu – jeśli w ogóle są, co powinno być obowiązkowe dla każdego organizatora imprezy masowej. Raz, że takie śmieci walają się później po całym mieście, dwa, że startujący w ogóle nie przejmują się tą kwestią. Gdyby wprowadzić kary za śmiecenie, mogłoby to dużą część zdyscyplinować, aby tego nie robić.
Wracając do tematu, to Unia Europejska chce, aby do końca 2019 roku o 80 procent spadło zużycie torebek foliowych. W Polsce jakoś nie widać, aby gremialnie spadło zużycie tegoż plastiku. Jak wiemy, za rok wystartują w Gdyni Półmaratońskie Mistrzostwa Świata i w tym kontekście warto, aby organizatorzy zastanowili się nad zredukowaniem do minimum, śmieciowego plastiku.
Maciej Gach