Kolejna porażka Arki w Lotto Ekstraklasie. Podopieczni Zbigniewa Smółki po bardzo słabym meczu przegrali ze Śląskiem Wrocław 0:2. Bramki dla gości strzelili Jakub Łabojko oraz Igors Tarasovs.
Spotkanie od mocnego uderzenia mogli rozpocząć goście. Już w 4. minucie sędzia Dobrynin wskazał na „wapno”, ale po konsultacji z VARem cofnął swoją decyzję. Powodem była ręka Michała Chrapka w początkowej fazie akcji.
WIDOCZNY BRAK ZARANDII
Po stronie Arkowców ciężar gry na swoje barki próbowali wziąć Michał Nalepa i Maciej Jankowski, jednak z ich starań nic nie wynikało. Niewidoczny był lider gdynian Michał Janota, który kompletnie nie odnalazł się na prawym skrzydle pod nieobecność kontuzjowanego Luki Zarandii. W szeregach „żółto-niebieskich” ewidentnie brakowało kogoś, kto podobnie jak Gruzin mógłby „szarpnąć”, urwać się obrońcom, czy wygrać pojedynek 1 na 1.
TOTALNY CHAOS
Pierwsza połowa w zasadzie mogłaby się nie odbyć. Oba zespoły grały chaotycznie, bez większego pomysłu na konstruowanie akcji. O poziomie pierwszej części spotkania najlepiej świadczy fakt, że pierwszy celny strzał na bramkę padł około 40 minuty.
Arka – Śląsk – mocny kandydat do najgorszego sportowo spotkania ostatnich miesięcy, jakie widziałem. A widziałem ligę https://t.co/SnUpMhL6ps. Vanuatu i Wysp Salomona. #ARKŚLA
— Kotleszka_Soccer ???????????????? (@Adam_Kotleszka) 30 marca 2019
Druga połowa w zasadzie nie różniła się od pierwszej. Na stadionie przy ul. Olimpijskiej nadal nie działo się wiele, a składnych akcji po obu stronach było jak na lekarstwo. Jednak, w najmniej oczekiwanym momencie, to goście wyszli na prowadzenie. Po źle rozegranym rzucie rożnym, piłka trafiła do Jakuba Łabojki, ten próbował dośrodkować po raz drugi, ale piłka „zeszła” mu na tyle, że całkowicie zaskoczyła Pavelsa Steinborsa i wylądowała za „kołnierzem” bramkarza Arki.
WEJŚCIE SMOKA ŁOTYSZA
Bramka po „centrostrzale” wyraźnie rozjuszyła piłkarzy Arki, którzy ruszyli do odrabiania wyniku. Próbowali Kolev, Janota i Nalepa, ale ich strzały albo blokowali obrońcy Śląska, albo były one zbyt słabe, żeby zagrozić bramce strzeżonej przez Jakuba Słowika. Goście z Dolnego Śląska spokojnie kontrolowali przebieg meczu, a w odpowiednim momencie dobili bezradnych tego dnia gospodarzy. Drugiego gola, kilkadziesiąt sekund po wejściu na murawę, strzelił Igors Tarasovs, który bez problemu wygrał powietrzny pojedynek z Luką Mariciem. Po tej bramce z „Arkowców” całkowicie zeszło powietrze i wynik nie uległ już zmianie.
STRACH PRZED DERBAMI
Dyspozycja podopiecznych Zbigniewa Smółki może martwić nie tylko ze względu na najbliższe derbowe spotkanie z Lechią Gdańsk, ale również w kontekście utrzymania w Lotto Ekstraklasie. „Arkowcy” nie wygrali od 11 spotkań, a styl gry po przerwie reprezentacyjnej ani trochę nie uległ poprawie.
Ciekawe kiedy w Gdyni skończy się cierpliwość do sztabu? Jeszcze gdyby grą się bronili, a po prostu brakowało szczęścia to rozumiem. Serio. Ciężko to się ogląda. Dawno nie widziałem tak bojazliwej drużyny jak Arka. Z mentalności którą wpajal Ojrzyński nie zostało nic #ARKŚLĄ
— Wojtek Luściński (@LuscinskiW) 30 marca 2019
Arka Gdynia – Śląsk Wrocław 0:2 (0:0)
Arka: P. Steinbors – M. Olczyk (66′ D. Zbozień), L. Marić, Ch. Maghoma, A. Marciniak – A. Deja (66′ R. Siemaszko), M. Nalepa – M. Janota, M. Vejinović, M. Jankowski (88′ M. Stępień) – A. Kolev
Śląsk: J. Słowik – P. Celeban, W. Golla, D. Cotra, M. Hołownia – K. Mączyński, J. Łabojko – R. Pich, M. Chrapek (87′ I. Tarasovs), D. Gąska (78′ L. Musonda) – M. Robak (90′ A. Piech)
mkul