Mówisz gwiazda, myślisz Balintova. Słowaczka zapewnia koszykarkom Arki brąz Ekstraklasy

Pokonanie Wisły Can Pack Kraków, potem pierwszy półfinał po wielu latach przerwy, a na koniec walka o brąz zakończona sukcesem – migawek z tego sezonu w wykonaniu koszykarek Arki w pamięci zostanie wiele. Gdynianki w decydującym meczu o brąz Energa Basket Ligi Kobiet wygrały, choć nie bez kłopotów ze Ślęzą Wrocław 65:60.

To był wreszcie mecz na miarę małego finału Energa Basket Ligi Kobiet. Po dwóch rywalizacjach zakończonych gładkimi zwycięstwami gospodarzy – najpierw Arki, a potem Ślęzy – trzecie, decydujące spotkanie dostarczyło dużo więcej emocji.

NUDNO JAK NA GRZYBACH?

Początek tego nie zapowiadał. Gdynianki w łatwy sposób osiągnęły przewagę, do przerwy mając aż 17 punktów więcej od rywalek z wynikiem 37:20. Kibice spodziewali się więc powtórki z pierwszego meczu, wygranego przez Arkę 71:52. Gdy na sam koniec trzeciej części meczu doskonale dysponowana w tej serii Barbora Balintova trafiła kolejny rzut, a przewaga przed ostatnimi 10 minutami nadal była bezpieczna (11 punktów), wydawało się, że nic złego gdyniankom się nie przydarzy.

Czwarta kwarta wynagrodziła kibicom obu drużyn deficyt emocji z wcześniejszych fragmentów tej rywalizacji. Do gry włączyła się niewidoczna wcześniej skrzydłowa Ślęzy Marissa Kastanek, punkty dołożyły także ukraińska środkowa Taissia Udodenko i silna skrzydlowa z USA Cierra Burdick. W hali gier Gdyńskiego Centrum Sportu zaczęło się robić gorąco. 57:52 na 5 minut przed końcem, czyli wynik, który niczego nie przesądzał.

BALINTOVA LUBI BRĄZ

W podobnych, stykowych momentach rywalizacji ćwierćfinałowej, odpowiedzialność za zespół brała Barbora Balintova. Nie inaczej było w decydujących minutach ostatniego spotkania o brąz. Balintova nie bała się wchodzić pod kosz, wywalczyła cenne przewinienia, a za nimi punkty pozwalające utrzymać minimalną przewagę. Słowacka rozgrywająca rzuciła 26 punktów, rozstrzygając spory, komu najbardziej nad morzem należą się podziękowania za brąz.

Gdyńskie koszykarki dobrze kończą pierwszy sezon, w którym przychodzi im grać pod nowym szyldem z nazwą tytularną Arki. W zakończonych właśnie rozgrywkach udało się włodarzom klubu zatrudnić zawodniczki, które utożsamiały się z klubem. To zupełnie nowa rzeczywistość po historii z Kahleah Copper – Amerykance, która dusiła się w Gdyni i choć uchodziła za największą gwiazdę zespołu, to nie zawsze była w 100-procentach zmobilizowana. W sezonie 2018/19 tego nie było. Balintova dobrze uzupełniała się z Emmą Cannon – amerykańską podkoszową, która w przeciwieństwie do wymienionej rodaczki, zżyła się z miastem i klubem i być może zostanie na kolejny sezon.

BĘDZIE JESZCZE LEPIEJ?

Trzecie miejsce można potraktować jako sukces i złożenie deklaracji władz klubu – powrócimy silniejsi i mamy apetyt na więcej. Teraz kluczowe będzie zatrzymanie gwiazd zespołu, w szczególności słowackiej rozgrywającej Barbory Balintovej. Bo po tym, w jaki sposób grała w fazie play-off, trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek sukcesy z udziałem Arki bez tej zawodniczki.

3. mecz o brąz Energa Basket Ligi: Arka Gdynia 65:60 Ślęza Wrocław (24:9, 13:11, 9:15, 19:25)

Punkty dla Arki: Balintova 26, Coffey 12, Makurat 9, Greinacher 7, Cannon 6

Punkty dla Ślęzy: Colson 18, Burdick 12, Udodenko 10, Kastanek 8

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj