Stumilowy krok w kierunku utrzymania w Lotto Ekstraklasie postawili piłkarze Arki Gdynia. Podopieczni Jacka Zielińskiego wygrali z Zagłębiem Sosnowiec 2:0 i oddalili się od strefy spadkowej na cztery punkty. Bramki dla żółto-niebieskich strzelili Maciej Jankowski i Luka Zarandia.
Po wielkich emocjach, związanych z półfinałami Ligi Mistrzów i Ligi Europy, musiał w końcu nastąpić powrót do szarej, ligowej rzeczywistości. Po spotkaniu Arki z Zagłębiem Sosnowiec nikogo nie powinno dziwić, dlaczego polska piłka jest w tym miejscu, w jakim jest, a zespoły z Lotto Ekstraklasy odbijają od europejskich pucharów niczym od ściany. Jedni i drudzy nie potrafili wymienić kilku celnych podań między sobą, a gra, o ile to można było nazwać grą w piłkę, toczyła się głównie w środku pola. Można przypuszczać, że ludziom, którzy w czasie pierwszych kilkunastu minut spotkania korzystali z Tindera i szukali swoich „matchów”, towarzyszyły większe emocje niż kibicom, którzy zebrali się na stadionie przy ul. Olimpijskiej.
DOJECHALI POD KONIEC
Pierwszych 40 minut mogłoby w zasadzie nie być. Obie drużyny grały tak, jakby już dawno były pewne swojego losu, jeśli chodzi o następny sezon. Piłkarzy z Sosnowca można jeszcze zrozumieć, bowiem świadomość spadku z ligi mogła trochę ich przytłoczyć. Jednak sposób gry podopiecznych Jacka Zielińskiego był kompletnie niezrozumiały. Niby Arkowcy mieli optyczną przewagę, niby kontrolowali spotkanie, ale na pewno nie przypominali piłkarzy, którzy walczą o życie. Nieporadnością razili liderzy z jesieni. Janota błąkał się niczym dziecko we mgle, Zarandia podejmował kompletnie niezrozumiałe decyzje, a Jankowski mimo że był aktywny, po raz kolejny pokazał, że nie jest typową „dziewiątką”.
Jankowski Janota Zarandia trzech zdechłych tenorów… #ARKZSO
— Przemek S (@Karaluch69) 10 maja 2019
Żółto-niebiescy dojechali na boisko dopiero pod koniec pierwszej połowy. W ciągu ostatnich 5 minut w końcu coś działo się pod bramką Dawida Kudły. Swoich szans próbowali Deja, Janota, słupek obił Luka Zarandia, ale szczęście pozostawało po stronie Zagłębia. Jednak końcówka dała nadzieję na lepsze jutro.
NIEWYKORZYSTANY KARNY
I rzeczywiście druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Arki. Michał Nalepa odebrał piłkę tuż przed polem karnym Polczakowi, popędził w kierunku bramki Dawida Kudły, po czym został sfaulowany przez próbującego ratować sytuację stopera Zagłębia. Bartosz Frankowski po konsultacji z VAR wskazał na „wapno”, a Piotra Polczaka wyrzucił z boiska. Do jedenastki podszedł Damian Zbozień, ale uderzył tylko w słupek i zmarnował znakomitą okazję do otwarcia wyniku tego spotkania.
PRAWDZIWE OBLĘŻENIE
Niewykorzystany karny nie zdemotywował Arkowców. W grze podopiecznych Jacka Zielińskiego w końcu można było dostrzec trochę werwy. Piłkarze z Sosnowca zostali całkowicie zepchnięci do defensywy i tylko dzięki kapitalnym interwencjom Dawida Kudły wciąż utrzymywał się remis. Goście od czasu do czasu próbowali się odgryźć, ale osamotniony Vamara Sanogo nie był w stanie zagrozić bramce, strzeżonej przez Pavelsa Steinborsa. Łotysz niemal przez całą drugą połowę był bezrobotny i w zasadzie gdyby temperatura była wyższa, to mógłby rozłożyć leżak i na spokojnie sączyć drinka z palemką. Od około 60 minuty kibice oglądali prawdziwe oblężenie w polu karnym piłkarzy z Sosnowca. Próbowali Nalepa, Vejinović, Zbozień obił poprzeczkę, a dobitkę Zarandii po raz kolejny świetnie sparował Kudła. Przewaga gdynian w drugiej połowie była niepodważalna, jednak brakowało postawienia kropki nad „i”.
CHWILA GROZY
Zagłębie opadło całkowicie z sił i ledwo broniło się przed atakami Arki. W końcu gospodarze dopięli swego. W 85 minucie piłka znalazła się w bramce Dawida Kudły, a kibice na stadionie w Gdyni popadli w euforię. Jednak ich radość zamieniła się w chwilę grozy, bowiem sędzia liniowy wskazał spalonego. Mimo to Bartosz Frankowski poczekał na wideoweryfikację i po kilku minutach oczekiwań w końcu uznał gola, którego zdobył Maciej Jankowski.
ZAMKNĘLI MECZ
Arka miała jeszcze kilka okazji do zwiększenia prowadzenia, ale dopiero w ostatniej akcji meczu udało się dobić bezradne Zagłębie. Bardzo dobrym odbiorem popisał się wprowadzony po przerwie Nabil Aankour, po którym wypuścił sam na sam Lukę Zarandię, a Gruzinowi nie pozostało nic tylko skierować piłkę do siatki. Chwilę później sędzia Frankowski gwizdnął po raz ostatni, a żółto-niebiescy, wraz z kibicami, mogli cieszyć się z bardzo ważnych trzech punktów.
Arka bez wątpienia postawiła stumilowy krok w kierunku utrzymania. Po zwycięstwie z Zagłębiem Arkowcy oddalili się od strefy spadkowej na cztery punkty, a przy okazji wyprzedzili Wisłę Płock i Miedź Legnica, i wskoczyli na 12 miejsce w tabeli.
Arka Gdynia – Zagłębie Sosnowiec 2:0 (0:0)
Bramki: 85′ M. Jankowski, 90+8′ L. Zarandia
Arka: P. Steinbors – D. Zbozień, A. Danch, F. Helstrup, A. Marciniak – A. Deja (81′ G. Cvijanović), M. Vejinović – Michał Janota (59′ M. da Silva), M. Nalepa (76 ’ N. Aankour), L. Zarandia – M. Jankowski
Zagłębie: D. Kudła – G. Mygas, P. Polczak, M. Toth (33′ T. Nawotka), P. Mraz – M. Możdżeń, S. Milewski – Dawid Ryndak, S. Pawłowski, G. Ivanishvili (90+2′ O. Nowak) – V. Sanogo (75′ G. Gabedava)
Michał Kułakowski