Fantastyczne widowisko w Gdyni. Asseco Arka ogrywa mistrza i jest krok bliżej finału Energa Basket Ligi

W tym meczu było wszystko, czego pragną kibice. Efektowna koszykówka, walka, niespodziewani bohaterowie, szalona pogoń i… zwycięstwo gospodarzy. Asseco Arka Gdynia pokonała Anwil Włocławek 94:91 i w toczonym do trzech wygranych półfinale Energa Basket Ligi prowadzi 1:0. Stawka meczu sprawiła, że na początku mieliśmy prawdziwą kanonadę… niecelnych rzutów. W imieniu Anwilu jako pierwszy odblokował się Łączyński, na co w imieniu Arki odpowiedział Bostic. Intensywność gry w obronie była nadzwyczajna. Wszystko odbywało się w kontakcie i pod presją rywala.

W połowie pierwszej kwarty Arka prowadziła 13:6, z czego 7 pkt na swym indywidualnym koncie zapisał Bostic. Pod koszem punktował Łapeta, a dwie „trójki” Dulkysa pozwoliły odskoczyć n 9 pkt. Po 6 minutach Arka prowadziła 18:9. Po „trójce” Wołoszyna 21:11. Celny rzut Szubargi z 8 metra pozwolił zachować 10-punktową przewagę. 

Sytuację skutecznie starał się ratować Almeida, który w pierwszej połowie sam zdobył prawie połowę dorobku całego Anwilu. Pierwsza kwarta dla Arki 33:23. Bostic miał na koncie już 12 pkt, Almeida 10.

NAPĘD Z TRYBUN

Na trybunach zasiadło prawie 3 tys. kibiców, z tego ok. 500 z Włocławka. Atmosfera była znakomita. Emocje udzielały się także koszykarzom. Większą korzyść mieli z tego gospodarze, którzy po dwóch minutach drugiej kwarty powiększyli przewagę do 15 pkt. Mogło być jeszcze wyżej, ale przestał trafiać Bostic, który nie pierwszy raz wymyślił sobie, że to on będzie ojcem sukcesu. Szczęśliwie „pudła” Amerykanina z dystansu neutralizował znakomitymi akcjami w obronie Litwin Dulkys.

 

Deividas Dulkys – Asseco Arka Gdynia. Fot. Jacek Klejment / Radio Gdańsk

Okazało się, że słabość Bostica była zjawiskiem przejściowym. Wróciło natchnienie, a przewaga Arki w połowie drugiej zbliżała się do poziomu 20 pkt. Z 48 punktów całej drużyny, 22 miał na prywatnym koncie Bostic. W międzyczasie znakomicie wprowadził się do gry Wyka, która popisał się pięknym blokiem i trzema „trójkami”. Potem dwie świetne akcje – po jednej w ataku i obronie zagrał Wołoszyn, dzięki czemu udało się zachować przewagę. Drugą kwartę gdynianie wygrali 28:21 na przerwę schodzili prowadząc 61:44. Bostic miał 22, a Almeida 18 pkt.

PRZEWAGA W ROTACJI

Atutem Arki była moc rezerwowych. Trener Frasunkiewicz mógł rotować składem bez uszczerbku dla jakości i intensywności gry. Przykładem Wyka, który na 100-procentowej skuteczności trafił 4 razy z dystansu. Świetnie grał Wołoszyn, który zaczynał mecz w wyjściowej „piątce”. Zaciekły pojedynek toczyli liderzy. W połowie trzeciej kwarty Almeida przebiegał obok Bostica i padł, przypadkowo lekko trafiony łokciem. Próbował ugrać coś więcej, dlatego kilkadziesiąt sekund spędził trzymając się za twarz i tarzając po parkiecie. Sędziowie nie dali się jednak nabrać.

 

Cheerleaders Gdynia

Cheerleders Gdynia. Fot. Jacek Klejment / Radio Gdańsk

W połowie trzeciej kwarty przewaga Arki przekroczyła granicę 20 pkt. Końcówka należała jednak do Broussarda, który zdobył 7 punktów z rzędu i dzięki temu Anwil zmniejszył straty do 14 oczek.

Kwarta dla gości 19:16 i po trzech kwartach prowadzenie Arki 77:63.

ZRYW ANWILU

Mimo że Almeida miał już 4 faule i zaczął ostatnią kwartę na ławce, za sprawą Broussarda i Michalaka Anwil zdołał zniwelować niekorzystny dla siebie wynik do zaledwie 9 pkt. Do końca pozostawało prawie 8 minut. Sprawy w swoje ręce wziął w tym momencie Szubarga, który zdobył ważne punkty pozwalające zachować prowadzenie. Goście grali jednak coraz lepiej. Szczególnie w obronie. Przez pięć minut Arkowcy zdobyli zaledwie 3 pkt i w 35 minucie wróciły zmory w Pucharu Europy, kiedy to właśnie w tym momencie rywale zwykle „odjeżdżali”. Po dwóch „trójkach” Szewczyka mieliśmy remis 80:80. Połówkę ostatniej kwarty gdynianie przegrali 3:17 i to Anwil był „na fali”. Do gry wrócił Almeida, a z 9 metrów trafił Florence. Odpowiedział Simon, który po chwili trafił jeszcze raz z dystansu i dał Anwilowi pierwsze prowadzenie 86:83. Do końca pozostawało 100 sekund.

Po „trójce” Bostica 87:86 dla Arki. Minuta do końca – remis i piłka w rekach gdynian.

Akcja 2+1 Ginyarda i prowadzenie Arki. Do końca 40 sekund. Pudło Szewczyka, Florence faulowany przy wyjściu z kontrą i dwa celne wolne 92:87. 20 sekund do ostatniego gwizdka.

Faulowany przez Wołoszyna Broussard trafia 2 razy i jest tylko 92:89. Spod kosza pudłuje Bostic.

Akcja Anwilu weryfikowana przez sędziów na video. Faulowany Almeida na 5 sekund przed końcem trafia 2 razy. 92:91, piłka dla Arki I „czas” dla trenera Frasunkiewicza. Faulowany Szubarga wykorzystuje oba wolne. Na tablicy 94:91, na zegarze 3,5 sekundy do końca. „Czas” i piłka dla Anwilu. „Pudło” Almeidy – Arka wygrywa i w play-off do trzech zwycięstw prowadzi 1:0.

1. mecz półfinałowy Energa Basket Ligi: Asseco Arka Gdynia – Anwil Włocławek 94:91 (33:23, 28:21, 16:19, 17:28)

Asseco Arka: Bostic 27 (4×3), Szubarga 16 (3×3, 6 as.), Wyka 14 (4×3), Florence 10 (10 as.), Wołoszyn 9 (2×3, 6 zb.), Dulkys 6 (2×3), Łapeta 5, Upshaw 4, Ginyard 3, Ponitka, Garbacz

Anwil: Almeida 24 (2×3), Broussard 18 (2×3), Simon 11 (3×3), Michalak 10, Szewczyk 10 (2×3), Łączyński 7, Ignerski 7, Lichodiej 3, Zyskowski 1 (6 zb.)

Włodzimierz Machnikowski/mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj