Na konstruktywne wnioski i analizę błędów popełnionych przez Arkę przyjdzie jeszcze czas. Najpierw trzeba domknąć ten sezon, wyciągnąć z niego wnioski, a później o nim zapomnieć. We Wrocławiu toczy się walka o dodatkowe 200 tys. zł, o tytuł najlepszej drużyny rundy spadkowej i o kosmetykę – bo lepiej wygląda miejsce 11. niż 14. Wyobraźmy sobie takie okoliczności: Arka z pięciu ostatnich meczów nie wygrywa czterech, tylko np. dwa, a kolejne dwa zaledwie remisuje. W tabeli ma nie 42, a 38 punktów i znajduje się w strefie spadkowej przed meczem ze Śląskiem. To naprawdę nie jest wizja nieprawdopodobna, tylko milimetry szczęścia, które razem z dobrą grą pomogły jej być w miejscu, w którym jest. W sobotę we Wrocławiu byłyby nerwówka, drżenie nóg, błędy niedokładności. Arkowcy sami nawarzyli sobie piwa, ale też trzeba im oddać, sami potrafili je wypić. Dlatego dziś oprócz piwa, spijają także przysłowiowego szampana.
NIE MOŻE BYĆ CUKIERKOWO
Choć należy bardzo mocno sprowadzać ich na ziemię. To oni są autorami serii wliczając ligę i puchar 16 meczów bez zwycięstwa, najczęściej w stylu, którego nie sposób było oglądać. To oni wystawiali cierpliwość swoich fanów na wielką próbę, fundując im miejsce w strefie spadkowej po 31. kolejce i porażce z Górnikiem Zabrze. Niech dobra końcówka nie zamaże obrazu całego sezonu, niech nie będą żółto-niebiescy witani w Gdyni jak bohaterowie, bo utrzymać się z takim składem personalnym, to nie czyn bohaterski, a obowiązek.
Na szczęście też w pewnym momencie nadeszła świeżość do szatni w postaci nowego, wyważonego i oczyszczającego złą atmosferę szkoleniowca. Za Jacka Zielińskiego Arka zazwyczaj wygrywała, drugie piłkarskie życie dostał Marcus da Silva, a umiejętności Vejinovicia wreszcie dały wymierne korzyści w postaci goli dających w zasadzie utrzymanie.
O KASĘ
Nie można powiedzieć, że mecz Arki ze Śląskiem jest o nic. Gra toczy się o miejsce w tabeli, a każde wyższe, to większe pieniądze do zgarnięcia. – To jest nieco ponad 200 tys. zł do zdobycia więcej za 11. miejsce, więc jedziemy do Wrocławia nie po to, by leżakować i popijać wodę mineralną. Wyjdziemy na boisko, mamy ze Śląskiem rachunki do wyrównania, także warto jeszcze raz zakasać rękawy i powalczyć o 3 punkty – mówi prezes Arki Wojciech Pertkiewicz. I trudno się z nim nie zgodzić.
Śląsk Wrocław – Arka Gdynia; sobota, godz. 15:30.
Paweł Kątnik