O Danielu Łukasiku śmiało można powiedzieć, że był jednym z ojców sukcesu Lechii Gdańsk w mijającym sezonie. Zagrał od pierwszej minuty w 33 meczach Ekstraklasy, spędził na murawie prawie 3000 minut, a teraz może spokojnie udać się na zasłużony odpoczynek. Po wygranej z Jagiellonią, w krótkiej, ale wymownej rozmowie, powiedział nam o woli wygrywania, niedosycie i złości na niewykorzystane okazje.
Paweł Kątnik: Koniec końców należą się Wam gratulacje za ten sezon, a wy z podniesionymi głowami możecie mówić o tym sezonie jak o udanym.
Daniel Łukasik: Zależy jak to oceniać. Z jednej strony bardzo dobry, bo jak patrzymy na to, gdzie się znajdowaliśmy rok temu, a gdzie jesteśmy teraz, to ten wynik naprawdę wygląda dobrze. Wszyscy z nas, zawodników, znamy historię Lechii Gdańsk i wiemy, co tu się działo przez lata. Ale każdy z nas jest ambitny i szkoda, że nie udało się nam zakończyć tego sezonu na pierwszym miejscu tak, jak to było po 30. kolejkach. Ciężko trochę było… Nie ma co ukrywać, bo graliśmy na dwóch frontach jako jedna z nielicznych drużyn. Może to też miało wpływ na to, że trochę do tego mistrzostwa zabrakło? Mnie to trochę boli… i tyle.
– Uwierzyłbyś przed sezonem, że uda Wam się zdobyć brązowy medal i Puchar Polski? Dałbyś wiarę, gdyby ktoś Wam wróżył takie sukcesy po zeszłorocznej walce o utrzymanie? Po tych bólach, tym co słyszeliście od kibiców i ekspertów…
– Zależy jak podchodzisz do życia. Ja bardziej patrzę do przodu, nie rozpamiętuję za bardzo tego, co było. No bo jak sobie pomyślę, że tydzień temu były jeszcze trzy mecze do wygrania i mistrzostwo na tacy, to… No cóż, zależy jak się na to patrzy, czy na szklankę do połowy pełną, czy pustą. Mnie jednak to trochę boli…
– No właśnie… mówisz, że nie rozpamiętujesz tego, co było, ale nie ukrywasz, że apetyty były większe…
– Jak byśmy mięli analizować to, co działo się przez ten rok, to nikt z kibiców z Gdańska nie powinien złego słowa powiedzieć na żadnego zawodnika z tej drużyny. Każdy z nas dołożył do tego sukcesu swoją cegiełkę ciężką pracą i wytrwałością.
– A jaki to był sezon z Twojej perspektywy?
Nie wiem, na ocenę przyjdzie czas jak będę leżał sobie na wakacjach i wypoczywał. Na razie jesteśmy wyciśnięci jak cytryna i nie ma co rozpamiętywać.
– W europejskich pucharach możecie trafić na ciekawe zespoły…
Na razie nie patrzymy na to. Koledzy sprawdzali, kogo możemy wylosować, ale do tego jeszcze daleka droga. Wy dziennikarze macie pewnie swoje ulubione kierunki (śmiech).
– To jeszcze o przyjemnych rzeczach. Będziesz świętował?
Mam powiedzieć, czy będę pił alkohol? Masz spróbuj, soczek wiśniowy (śmiech). Jedziemy na starówkę (rozmowę przeprowadzamy godzinę po zwycięstwie nad Jagiellonią i jeszcze przed fetą przy Neptunie – red.), pobawimy się i tyle.
Posłuchaj rozmowy z Danielem Łukasikiem:
Paweł Kątnik