Zdunek Wybrzeże Gdańsk chce odzyskać zaufanie kibiców. Podopieczni Mirosława Berlińskiego, już pozbawieni szans awansu do play-off, zmierzą się w sobotę ze Startem Gniezno. Punkt bonusowy powinien być jedynie formalnością.
Pierwsze, wyjazdowe spotkanie było jednym z najlepszych i chyba ostatnim, w którym gdańszczanie zaprezentowali się solidnie. Wówczas wygrali 49:40. Co stało się po drodze? Wiele czynników wpłynęło na aktualną pozycję gdańszczan w Nice 1. Lidze Żużlowej. Przede wszystkim inauguracyjny mecz w Gnieźnie skutecznie zamazał obraz realnych możliwości drużyny. Kolejne spotkania niestety utwierdzały w przekonaniu, że awans może pozostać jedynie w sferze marzeń.
CYFER BEZ SZANS
Po drodze klub potwierdził, że początkowa koncepcja budowy składu nie wypaliła. W Wybrzeżu zakontraktowany został Kim Nilsson, ale Szwed pomimo obiecującego początku, nie zdołał tchnąć w drużynę dodatkowej energii. Gdańszczanie dołowali, a gwoździem do trumny był ostatni mecz w Tarnowie. Paradoksalnie – jeden z lepszych wyjazdowych meczów w tym sezonie. Po drodze, na mentalne dno spadł m.in. Adrian Cyfer, który nie dostał szansy na rehabilitację po kiepskim początku. Dlaczego? Nie wiadomo.
KUBEŁ ZIMNEJ WODY
W Gdańsku zastanawiają się, jaka będzie przyszłość. Wśród kibiców rządzi przekonanie, że drużyna pozbawiona „wielkich” nazwisk nie jest w stanie nawiązać walki ze spadkowiczami z ekstraligi. Rybnik, Tarnów, czy Ostrovia to drużyny, które były poza zasięgiem, wydawałoby się, solidnego Wybrzeża. W tej lidze jednak nie wystarczy być solidnym. Trzeba mieć coś więcej. Tego „więcej” gdańszczanom zabrakło. Pod tym „więcej” kryje się kilkanaście czynników.
Trudno wojować w lidze bez juniorów. Ten sezon to był kubeł bardzo zimnej wody na głowy Karola Żupińskiego i Denisa Zielińskiego. I nie chodzi tutaj o dodatkowe silniki, ramy, czy podstawowe części, których w klubie nie brakowało. Akurat gdańscy juniorzy na sprzęt narzekać nie mogą. Chodzi o mentalność i – być może – umiejętności.
WIELE PYTAŃ
Może w Wybrzeżu jest za dobrze? Kolejny paradoks. Gdy władze w gdańskim klubie przejmował Tadeusz Zdunek, głośno i wyraźnie akcentował, że płatności na czas to jego podstawowy cel. A może to rozleniwia? Może panowie żużlowcy nie potrafią jeździć bez ryzyka? A może w Gdańsku nie ma klimatu do wielkiego ścigania? Pytań jest wiele, odpowiedzi – dużo mniej. Kolejny aspekt to tor. Kolejny już rok żużlowcy jeżdżą przy ul. Zawodników jak na obcym owalu. Głośno mówił o tym m.in. Kacper Gomólski. Było tak w tym sezonie, ale także dwa lata temu, a więc mamy do czynienia ze stagnacją. Może warto zainwestować w toromistrza?
Żegnamy się z sezonem w kiepskich humorach. Po pierwsze, ekstraliga to tylko sfera marzeń. Po drugie, Wybrzeże daje jasny sygnał że nie wyciąga wniosków, choć władzom klubu trzeba oddać, że skład został zbudowany lepiej. Po trzecie – nie wiadomo, ile cierpliwości mają kibice.
Wojciech Luściński/mrud