Z jednej strony dalej są niepokonani, z drugiej – mają spory niedosyt. Piłkarze Lechii w piątej kolejce PKO Ekstraklasy zmierzą się z beniaminkiem, Rakowem Częstochowa. – Musimy pokazać naszą wyższość – mówi nam przed meczem Patryk Lipski i wspomina ciekawe okoliczności poprzedniego meczu z tym zespołem.
Mecz z Rakowem to dla was powrót do bardzo miłych wspomnień. Przypominam sobie radość po półfinale Pucharu Polski i była ona ogromna.
Ja do tej pory zagrałem tylko jeden mecz z Rakowem. Wspomnienia mam takie, że awansowaliśmy do finału Pucharu Polski, ale to na pewno będzie zupełnie inny mecz. Oni po czterech kolejkach mają trzy punkty, więc za wszelką cenę będą chcieli wygrać. My musimy pokazać naszą wyższość i – po ostatnim remisie u siebie – też chcemy zdobyć trzy punkty. Z beniaminkami zawsze ciężko się gra, ale myślę że damy radę.
To był też szczególny mecz dla Ciebie, bo grałeś ze złamanym nosem, a poza tym wszedłeś z ławki i chwilę później zostałeś zmieniony. Mocno namieszał wtedy trener Stokowiec. Teraz Twoja sytuacja w drużynie wygląda już trochę inaczej, prawda?
To był mecz po spotkaniu z Lechem Poznań, po którym miałem złamany nos. Wszedłem na końcówkę meczu i zszedłem po dziesięciu minutach. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się coś takiego. Koledzy się śmiali i na pewno były docinki, ale nie obrażałem się ani na trenera, ani na kolegów. Będzie historia do opowiadania do końca życia, ale mam nadzieję, że już nigdy tak się nie stanie.
A pamiętasz któryś z tych żartów?
Nie, ale pamiętam, że śmiali się też z Kuby Araka, bo wszedł w trzydziestej minucie, szedł w sześćdziesiątej. Ja wszedłem za niego, a za mnie jeszcze Steven Vitoria. Ewidentnie ta pozycja trenerowi nie pasowała. (śmiech)
Wspomniałeś o Kubie. Ty i on jesteście bardzo mocno nakręceni na piłkę, więc pewnie Raków mieliście rozpracowany na długo zanim trener Stokowiec zrobił wam analizę. Jakie mają najmocniejsze punkty? Poza tym entuzjazmem, który towarzyszy im po awansie do ekstraklasy.
Grają innym systemem niż większość drużyn, ale oczywiście my rozczytamy to bardzo dobrze. Jednak ten system sam w sobie jest inny, bo grają trójką obrońców. Poza tym wymienność pozycji, bo często z przodu zostaje stoper i czeka na wrzutki, w środku pola też jest tego sporo. Myślę, że mają nieźle wyszkolonych zawodników. Nie bez przyczyny szybko wygrali pierwszą ligę, na pewno jest to bardzo dobra drużyna, ale myślę, że my jesteśmy w innym miejscu. Rok temu zajęliśmy trzecie miejsce w ekstraklasie. Teraz musimy wspinać się w tabeli i pokazać, kto jest lepszy.
A jakie mają słabsze punkty? Mówiłeś o trzyosobowej obronie, ale tam nie ma typowych wahadłowych, tylko są tacy bardzo mocno zbudowani stoperzy. Czy to jest dla was ułatwienie?
Gra trójką obrońców ma swoje wady i zalety. Grają wysokimi obrońcami i będzie ciężko zdobyć bramkę po dośrodkowaniach. Myślę, że nasi szybcy skrzydłowi mogą zrobić różnicę. Na gole mogą zamienić się prostopadłe podania do nich. Atutem obrońców jest gra w powietrzu, ale w przypadku zwrotności to nasi zawodnicy mają przewagę. Każda taktyka ma plusy i minusy i my musimy wykorzystać te słabe elementy przeciwnika.
Początek meczu Raków – Lechia o 17:30. Transmisja na kanale Canal+Sport.