Wyczekane, nieprawdopodobne, ale jakże smakujące! Zwycięstwo Arki, bohaterem Gruzin

109 dni czekała Arka Gdynia na zwycięstwo i po bólach nieładnej gry, tygodniach upokorzeń związanych z permanentnym brakiem stylu, wreszcie wygrała. Co więcej, zrobiła to ze stylem, energią i wiarą, że w jej szeregach rozbłyska gwiazda Davita Skhirtladze.

„Bądźcie cierpliwi, znam ten zespół i on zacznie wygrywać” – powiedział Radiu Gdańsk kilka tygodni temu Damian Zbozień. W międzyczasie defensor zdążył stracić miejsce w składzie, zobaczyć jak zespół przegrywa kolejne spotkanie i w końcu – na mecz z Górnikiem Zabrze – wrócić do składu. Jego słowa były więc odbierane tak samo, jak deklaracje o jego wysokiej dyspozycji…

ARKA LUBI SKRAJNOŚCI

Niewielu wierzyło. Słowa Zbozienia wydawały się odległym życzeniem, na którego spełnienie miało po prostu brakować wykonawców. Ale Arka w ostatnich latach swoim znakiem firmowym uczyniła zamienianie niemożliwego w dokonane.
Spotkanie imponowało tempem i okazjami, których jednak więcej w pierwszej połowie wykreował Górnik. Im goręcej było pod bramką gospodarzy, tym bardziej Pavels Steinbors udowadniał kolegom, że w piątek można wreszcie wygrać. Jeśli nie jakością w ofensywie, to przynajmniej kolejną niebywałą dyspozycją łotewskiego golkipera.

VEJINOVIĆ NA START

Kibice Arki z błagalnym niepokojem wyczekiwali transferów. Jednak nawet najbardziej wytrwali optymiści nie sądzili jeszcze przed tygodniem, że już w piątek na murawie po stronie gospodarzy będzie biegał Marko Vejinović. Holenderski pomocnik zachwycił fanów dyspozycją na wiosnę. Do tego stopnia, że jak tylko pojawiły się pogłoski dotyczące jego transferu, gdyńscy fani przewertowali media społecznościowe 29-latka z AZ Aalkmar. Doszukali się lotu w kierunku Warszawy, co dawało im wiarę, że mimo ofert z bogatszych klubów, Vejinović wybierze Arkę. Dwa dni później Holender z pozycji murawy uczestniczył już w celebrowaniu pierwszego zwycięstwa w sezonie.

MIELI MNÓSTWO SZCZĘŚCIA

O Steinborsie nie można tylko jednym zdaniem. Gdy w drugiej połowie Arka objęła prowadzenie za sprawą Davita Skhirtladze, Górnik robił wszystko, aby wyrównać. Pod bramką gospodarzy trwało oblężenie, a wykonawcy – Angulo, Wolsztyński i Jimenez – łapali się za głowy. „Jak to nie wpadło?”. A nie wpadało nie tylko z powodu nadspodziewanie dużego szczęścia, ale też dzięki refleksowi Steinborsa.

RODZI SIĘ GWIAZDA?

Arka ucieka ze strefy spadkowej. Jej bohaterem staje się 26-letni Gruzin Davit Skhirtladze. O pierwszym golu, tym przeciwko Cracovii, mówił, że „doda mu pewności i pozwoli jeszcze pewniej się zachować”. Przeciwko Górnikowi dołożył kolejne trafienie, udowadniając, że takie zdania to nie tylko puste frazesy, ale także naturalna kolej rzeczy. Wymownie podsumował wszystko na gorąco po meczu Adam Marciniak. – Robiliśmy wszystko perfekcyjnie w okresie przygotowawczym, a była kaszana. Wreszcie się jednak udało. Taki jest futbol – powiedział obrońca Arki. Jego radość i uśmiech nieukrywane przed kamerą Canalu +, dowodzą jaki ciężar spadł z serc graczy drużyny znad morza.

7. kolejka Ekstraklasy: Arka Gdynia – Górnik Zabrze 1:0 ( Skhirtladze 55’)

 

Paweł Kątnik

109 dni czekała Arka Gdynia na zwycięstwo i po bólach nieładnej gry, tygodniach upokorzeń związanych z permanentnym brakiem stylu, wreszcie wygrała. Co więcej, zrobiła to ze stylem, energią i wiarą, że w jej szeregach rozbłyska gwiazda Davit Skhirtladze.

 

“Bądźcie cierpliwi, znam ten zespół I on zacznie wygrywać” powiedział Radiu Gdańsk kilka tygodni temu Damian Zbozień. W międzyczasie defensor zdążył stracić miejsce w składzie, zobaczyć jak zespół przegrywa kolejne spotkanie, a na mecz z Górnikiem Zabrze także wrócić do składu. Jego słowa były więc odbierane tak samo, jak deklaracje o jego wysokiej dyspozycji…

Niewielu wierzyło. Słowa Zbozienia wydawały się odległym życzeniem, na którego spełnienie miało po prostu brakować wykonawców. Ale Arka w ostatnich latach swoim znakiem firmowym uczyniła zamienianie niemożliwego w dokonane.

 

Spotkanie imponowało tempem i okazjami, których jednak więcej w pierwszej połowie wykreował Górnik. Im goręcej było pod bramką gospodarzy, tym bardziej Pavels Steinbors udowadniał kolegom, że w piątek można wreszcie wygrać. Jeśli nie jakością w ofensywie, to przynajmniej kolejną niebywałą dyspozycją łotewskiego golkipera.

 

VEJINOVIĆ NA START

 

Kibice Arki z błagalnym niepokojem wyczekiwali transferów. Jednak nawet najbardziej wytrwali optymiści nie sądzili jeszcze przed tygodniem, że już w piątek na murawie po stronie gospodarzy będzie biegał Marko Vejinović. Holenderski pomocnik zachwycił fanów dyspozycją na wiosnę. Do tego stopnia, że jak tylko pojawiły się pogłoski dotyczące jego transferu, gdyńscy fani przewertowali media społecznościowe 29-latka z AZ Aalkmar.

 

 

MIELI MNÓSTWO SZCZĘŚCIA

 

O Steinborsie nie można tylko jednym zdaniem. Gdy w drugiej połowie Arka objęła prowadzenie za sprawą Davita Skhirtladze, Górnik robił wszystko aby wyrównać. Pod bramką gospodarzy trwało oblężenie, a wykonawcy – Angulo, Wolsztyński i Jimenez łapali się za głowy w stylu “jak to nie wpadło”. A nie wpadało nie tylko z powodu nadspodziewanie dużego szczęścia, ale też dzięki refleksowi Steinborsa

 

 

 

7. kolejka Ekstraklasy: Arka Gdynia – Górnik Zabrze 1:0 ( Skhirtladze 55’)

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj