Wyjeżdżali anonimowi, wracają bohaterami. Koszykówka ma swoje chwile, reprezentanci są w Gdańsku

Adam Waczyński wyciąga na lotnisku w Gdańsku telefon. Choć jest zmęczony 16-godzinną podróżą z Chin, na twarzy pojawia się uśmiech satysfakcji. Pokazuje nam swoje zdjęcie z trenerem Stanów Zjednoczonych Gregiem Popovichem. Dla niego sędziwy facet z fotografii, to przede wszystkim zdobywca kilku tytułów NBA, człowiek który przed laty wybrał w drafcie samego Tima Duncana.

Fotka Waczyńskiego jest symboliczna. Do Polski wracają ludzie, którzy poznali wielki świat koszykówki, stawili mu dzielnie czoła, pokazując że w oparciu o zawodników z „ubogiej” koszykarsko Polski, można stworzyć team, który do ostatnich godzin turnieju walczy o najwyższe pozycje. Na terminalu gdańskiego lotniska tłumów nie było. Żona Aarona Cela, najbliżsi Adama Waczyńskiego odziani w koszulki „Dawaj Polska” i kilku nas, dziennikarzy, chcących zrozumieć ten fenomen dobrej gry. – Zawodnicy USA składali nam gratulacje za dobry turniej, miły obrazek który zapadnie w pamięci – jak zwykle w swoim skromnym stylu podsumował wszystko kapitan, Adam Waczyński.


 

„BESTIA” BOHATEREM

Jako drugi wychodził Adam Hrycaniuk. Cichy bohater chińskiego turnieju. Człowiek, którego mądrości na boisku nie sposób  przecenić. Nie zdobywał może regularnie kilkunastu punktów w każdym meczu, ale wykonywał „brudną robotę” przynoszącą chwałę kolegom. A to dobrze postawił zasłonę, a to zaabsorbował obronę rywali, dając przestrzeń innym. W koszykówce rzeczy bezcenne, a często jakże niedostrzegalne.

Ktoś powie ósme miejsce, a zachwycamy się, jakby zdobyli Mistrzostwo Świata. Ale trzeba pamiętać, że to ósme miejsce naprawdę jest wynikiem bardzo ponad stan. Bo stan polskiej koszykówki przez lata sugerował nam, że samo zakwalifikowanie się na imprezę  pokroju Mistrzostw Świata, jest zadaniem niewykonalnym. A co dopiero na tej imprezie wygrywać seriami?

WRÓCILI

– Byliśmy bardzo stęsknieni za Polską. Cieszymy się, że jesteśmy tu cali i zdrowi. Możemy być dumni z tego co zaprezentowaliśmy w Chinach – powiedział na lotnisku w Gdańsku Adam Waczyński. Cała Polska oczekuje kontynuacji tej dobrej passy.  Kolejna okazja dopiero w przyszłym roku podczas turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Tokio.

Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj