Spektakularne widowisko zafundowali kibicom koszykarze Trefla i Polpharmy w Ergo Arenie. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, a sytuacja zmieniała się z sekundy na sekundę. Ostatecznie więcej opanowania zaprezentowali gracze z Sopotu i zwyciężyli 95:91.
Rzeczywistość w koszykówce zmienia się dynamicznie. Jeszcze przed kilkunastoma tygodniami zestawiając nazwy Trefla i Polpharmy, za faworytów uznalibyśmy Farmaceutów. Okres przygotowawczy przed bieżącym sezonem na Kociewiu był jednak poligonem doświadczalnym. Zawodników pozyskiwano na ostatnią chwilę, części podziękowano za współpracę, a początek rozgrywek zawodnicy stracili na uczeniu się automatyzmów.
Zupełnie inaczej to wyglądało w Treflu. Szybko zbudowany skład, mocne nazwiska i coraz lepiej radzący sobie w trenerskiej rzeczywistości Marcin Stefański, doprowadziły do sytuacji, w której komplementy pod adresem gry sopockiego zespołu sypały się ostatnio także z ust szkoleniowców rywali.
PRAWDZIWE DERBY
Spotkanie zaspokoiło apetyty najbardziej wybrednego kibica koszykówki. Może nie było pokazem mistrzowskiego poziomu, twardej, żelaznej i bezbłędnej obrony z obu stron oraz festiwalem skuteczności, ale na pewno poziomem dramaturgii zachwyciło. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, wcześniej prowadzenie od trzeciej kwarty zmieniało się co chwilę, a wskazanie zwycięzcy graniczyło z niemożliwością.
Znów ogromne możliwości pokazał rozgrywający Trefla Carlos Medlock. Dopóki nie złapał czterech fauli i z konieczności nie usiadł na ławce, prowadził swój zespół do wygranej. W całym spotkaniu Amerykanin zdobył 24 punkty, w tym aż 4 trójki. Ponownie wtórował mu Paweł Leończyk, tym razem kończąc mecz z dorobkiem 17 punktów.
DIABŁY CORAZ SILNIEJSZE
Ale Polpharma udowodniła, że w Sopocie niewiele brakowało, by jej pierwsze zwycięstwo w sezonie stało się faktem. Ponownie zespół prowadził jeden z najlepszych strzelców ligi – rozgrywający Kamau Stokes. Wreszcie miał wsparcie także innych Amerykanów – Bretta Prahla oraz Isiah Willkinsa (obaj 15 punktów). Kiedy po trzeciej kwarcie to goście prowadzili 61:60, kilkutysięczna publiczność spodziewała się twardego boju do ostatnich sekund. Tak też było. Dogrywkę gospodarze rozpoczęli serią 8:0, ale goście po przerwie na żądanie, powrócili natchnieni niwelując przewagę do jednego punktu. Ostatecznie najwięcej ogłady pokazał jednak Carlos Medlock, w kluczowych momentach punktował, asystował kolegom, doprowadzając swoich kolegów do wygranej nad Polpharmą.
DOMOWE MECZE
Dla Trefla to drugie zwycięstwo w lidze przy jednej porażce. W kolejnym meczu sopocianie powalczą o punkty ze Spójnią. Polpharmie natomiast wciąż nie udało się wygrać choćby jednego spotkania i szczęścia będzie musiała szukać w meczu domowym przeciwko GTK Gliwice.
3. Kolejka Energa Basket Ligi: Trefl Sopot – Polpharma Starogard Gdański (20:16, 18:18, 21:20, 14:10)
Punkty dla Trefla: Ł. Kolenda 8, Medlock 24, Ziółkowski 0, Roberson 7, Kamiński 0, Kurpisz 1, Kowalenko 3, Foulland 13, M. Kolenda 14, Leończyk 17, Rompa, Ayers 8
Punkty dla Polpharmy: Jankowski, Kołodziej 6, Edge 6, Stokes 20, Gołębiowski 13, Bojanowski 10, Załucki, Dzierżak 6, Motylewski, Engstrom 0, Prahl 15, Wilkins 15
pkat