Łukasz Zwoliński jest w kwiecie piłkarskiego wieku. W swojej karierze grał w Szczecinie, Łęcznej, Gdyni, Wrocławiu, chorwackiej Goricy i teraz w Gdańsku. Nie mieści się w stereotypach. Skończył studia licencjackie. Ma piękną żonę z tytułem magistra. Nie posiada kompleksów od czasu, kiedy w Pogoni wygrał rywalizację o miejsce w składzie z królem strzelców ekstraklasy – Marcinem Robakiem. W Lechii spotkał najlepszego zagranicznego strzelca w historii polskiej ekstraklasy – Flavio Paixao. W swoim najlepszym sezonie w polskiej ekstraklasie strzelił 12 goli dla Pogoni Szczecin. To było przed sześciu laty po powrocie z wypożyczeń – najpierw do Arki Gdynia, a potem do Górnika Łęczna. W 2018 roku podpisał dwuletni kontrakt z beniaminkiem ligi chorwackiej – HK Gorica. W minionym sezonie był czołowym strzelcem, zdobywając w 33 meczach 14 bramek. Na niespełna pół roku przed wypełnieniem kontraktu w Chorwacji przeniósł się do Gdańska.
– Trener Piotr Stokowiec przekonał mnie, bym zgodził się na wcześniejsze opuszczenie Chorwacji. Powiedział, że pilnie potrzebuje napastnika – powiedział 28-letni napastnik w rozmowie z Radiem Gdańsk.
ROZMAWIAMY TYLKO O MECZU
Łukasz Zwoliński nie chce na razie rozmawiać o derbowym meczu Lechii z Arką, w której barwach w sezonie 2012/13 rozegrał 11 meczów. Do 15 marca interesuje go tylko każde kolejne spotkanie i miejsce w składzie. Do gry jest gotowy, bowiem liga chorwacka wystartowała tydzień przed polską i napastnik zdołał jeszcze rozegrać pożegnalny mecz w barwach Goricy.
Posłuchaj całej rozmowy: