Wierzyć jak trener Rogić w Arkę Gdynia. Trzy gole, trzy punkty, trzy debiuty. „Miałem takie przeczucie” [POSŁUCHAJ]

Do 72. minuty przegrywali 0-2, by na koniec, w szalonym tempie, odrobić straty. – Każdy z dzisiejszych goli był na swój sposób piękny i pewnie każdego z nich chciałbym sam strzelić – mówił po meczu z Rakowem debiutujący w Arce Oskar Zawada.
„WIERZYĆ W ZWYCIĘSTWO DO SAMEGO KOŃCA”

W przerwie powiedział swoim podopiecznym w szatni, że mecz wygrają i potrzebna jest im do tego tylko jedna bramka. – Dlaczego? Nie wiem, miałem takie przeczucie – przyznał na pomeczowej konferencji trener Alensandar Rogić.

− Raków, statystycznie, najwięcej goli strzela i traci w ostatnich 15 minutach meczu. Wiedząc o tym, po 22 kolejkach ligowych, musieliśmy zwrócić na to uwagę – podkreślił serbski szkoleniowiec.

− Ufam, że ta informacja dała naszym zawodnikom siłę, by wierzyć w zwycięstwo do samego końca – dodał.

GOLI SPORO, GOLE NIEBRZYDKIE

Sam w swoich piłkarzy musiał wierzyć jeszcze na długo przed spotkaniem, bo w starciu z Rakowem pozwolił zadebiutować aż trzem z nich – dwóm już od pierwszej minuty.

− Nie było łatwo wejść do składu po kilku dniach, gdy nie zna się zawodników. Ale byłem na to przygotowany, po to trenuję i gram – mówił na gorąco wypożyczony z Wisły Płock Oskar Zawada.

Napastnik swojego debiutu nie przypieczętował trafieniem do siatki, ale był pełen podziwu dla nie byle jakiej urody goli zdobytych przez kolegów.

− Bardzo ładny był strzał Marko Vejinovicia. Ale dla mnie, jako napastnika, nawet strzał do pustej bramki jest piękny. Każdy z dzisiejszych goli był piękny na swój sposób i pewnie każdego z nich chciałbym sam strzelić – przyznał z uśmiechem do mikrofonu Radia Gdańsk.

Posłuchaj rozmowy z Oskarem Zawadą:

OKAZYWAĆ WIĘCEJ SPOKOJU, UTRZYMYWAĆ SIĘ DŁUŻEJ W ŚRODKU POLA

Już po pierwszym spotkaniu jednak Oskar Zawada zrozumiał, że walka o utrzymanie nie będzie prostym zadaniem.

− Musimy poprawić się w szczególności w grze z piłką przy nodze. Okazywać więcej spokoju przy piłce, utrzymywać się dłużej w środku pola – a nie tylko grać długie piłki na mnie, czy na innych napastników. Nie jest łatwo walczyć o piłkę w powietrzu z obrońcami, więc musimy więcej się przy niej utrzymywać i stwarzać sobie okazje poprzez boczne sektory boiska, przeanalizował 24-latek.

− Mamy dużo do poprawienia, ale trzeba wziąć to zwycięstwo jako pozytyw i cieszę się z tego – podsumował Zawada.

„MYŚLAŁEM, ŻE ZASILĘ INNY KLUB W POLSKIEJ EKSTRAKLASIE”

Napastnik Wisły Płock już od dłuższego czasu wiedział, że rundy wiosennej nie spędzi w drużynie Nafciarzy. Ale nie od razu było dla niego jasne, że wzmocni właśnie Arkę.

− Nie będę ukrywał – miałem inne wybory i na początku stycznia myślałem, że zasilę inny klub w polskiej ekstraklasie. Jednak rozmowy między klubami potoczyły się tak, że stanęło na niczym, przyznał.

− W lutym czas już uciekał, a ja nie chciałem marnować go dłużej. O sytuacji dowiedziała się Arka i bardzo szybko się dogadaliśmy – kontynuował.

− Z dużym uśmiechem i z dużą radością podszedłem do tego, że mogę trafić do Gdyni. Z Arką mam dobre wspomnienia, bo dwa razy, gdy z nią graliśmy, dwukrotnie trafiałem do bramki. Bardzo dobrze gra mi się na tym stadionie, miasto jest piękne i nawet powietrze jest do życia dużo przyjemniejsze – podsumował.

DŁUGO WYCZEKIWANY DEBIUT

Oskar Zawada czekał na swój pierwszy mecz w Arce zaledwie cztery dni, Douglas Bergqvist niecałe trzy tygodnie, a Michał Kopczyński – pół roku. Pod koniec lipca, w pierwszym sparingu, wychowanek Legii doznał urazu obojczyka. Konieczna była interwencja chirurgiczna, przez co spędził poza boiskiem ponad sześć miesięcy. Ryzyko drugiej operacji jednak zostało zażegnane i piłkarz jest już do pełnej dyspozycji trenera Rogicia.

− Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak kluczowy jest ten mecz. Oczywiście, wszystkie kolejne będą równie kluczowe. Ale wiemy, że jesteśmy w ciężkiej sytuacji, słabo zaczęliśmy tę rundę i wiedzieliśmy, że trzy punkty są nam bardzo potrzebne – podsumował spotkanie powracający do gry pomocnik.

Posłuchaj rozmowy z Michałem Kopczyńskim:

„PRESJA ZABIŁA NAS W PIERWSZEJ POŁOWIE”

Trener Rogić przyznał na konferencji prasowej, że nigdy nie widział swoich podopiecznych tak bardzo zdenerwowanych, jak przed meczem z zespołem z Częstochowy.

− Robiłem, co w mojej mocy, żeby ich uspokoić, ale to jest proste tylko w teorii. Zwłaszcza, gdy zaczynasz mecz od 0-1, przy dużej presji z trybun i po treningach na zmianę na sztucznej i naturalnej nawierzchni. Presja zabiła nas w pierwszej połowie, ale siła mentalna pomogła nam przetrwać – ocenił trener.

− Przed meczem dało się odczuć dużą koncentrację, ale i dużo nerwów – potwierdził słowa trenera Michał Kopczyński. − Było wiele dyskusji na tematy taktyczne, było widać, jak bardzo wszyscy zaangażowani są w trening. To przyczyniło się do kilku nerwowych sytuacji – zdradził.

Nerwy spotkania rozstrzyganego na korzyść w samej końcówce są mu jednak znane.

− Sezon temu, gdy grałem w Wellington w Nowej Zelandii, też przegrywaliśmy 0-2 do przerwy – i wygraliśmy 3-2 na własnym stadionie, przypomniał pomocnik.

Najbliższym przeciwnikiem Arki w Gdyni będzie ŁKS Łódź. Mecz 1 marca o godzinie 15:00.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj