Marcin Gałek, spiker Lechii Gdańsk: Pilnując tradycji [FELIETON]

Spiker na meczu Lechii rozgrywanym bez kibiców? Absurd? Wprost przeciwnie! Niedzielne derby będą dla mnie już piątym meczem w roli spikera rozgrywanym przy pustych trybunach – pisze Marcin Gałek, głos biało-zielonych. Jesienią 2006 roku drugoligowa Lechia, stosując się do sankcji PZPN, rozegrała dwa mecze przy Traugutta 29 bez kibiców na trybunach. Obie ligowe potyczki biało–zieloni wygrali, pokonując Piasta Gliwice 1:0 i ŁKS Łomża 3:1, a towarzyszył im głośny doping kilkuset fanów, którzy zgromadzili się na wzgórzach okalających stadion. Szczególnie imponująco wyglądał „sektor leśny”, umiejscowiony nieopodal stadionowego zegara. Efektownie też prezentowały się okoliczne drzewa, które „trzęsły się” po zdobywanych przez lechistów golach. To właśnie dla tych kibiców nadawałem wówczas swoje komunikaty.

Podobnie było w piątkowe popołudnie, 8 maja 2009 roku, podczas meczu Ekstraklasy z Jagiellonią Białystok. Spotkanie obserwowało około dwa tysiące osób. Słowo „obserwowało” w przypadku części z nich użyte jest na wyrost, gdyż spośród kibiców obecnych w okolicach stadionu, tylko część miała miejsca umożliwiające spoglądanie na całą płytę boiska. Inni musieli zadowolić się widokiem fragmentu placu gry, zdani byli na relacje słowne osób stojących bliżej stadionowego ogrodzenia bądź nasłuchiwać mogli właśnie moich słów. Po meczu wygranym przez gdańszczan 3:1 piłkarze długo dziękowali osobom, które poświęciły swój czas, aby w mało komfortowych warunkach zdzierać gardła dla swojej ulubionej drużyny.

Ostatni tak specyficzny mecz rozegrano 11 marca. Był to ćwierćfinał Totolotek Pucharu Polski, w którym Lechia pokonała Piasta Gliwice 2:1. Na Stadionie Energa Gdańsk nie ma już „sektora leśnego”, nie było też kibiców. Była za to oprawa muzyczna. Jak na każdym meczu biało-zielonych były jingle po golach Lechistów oraz realizowaliśmy wszelkie obowiązki wynikające ze zobowiązań wobec sponsorów Klubu. Staraliśmy się pracować jak zwykle. Spiker to również zadania związane z bezpiecznym przebiegiem imprezy. Pirotechniki wprawdzie nie będzie, ale kto miałby ogłosić ewentualną ewakuację osób obecnych na obiekcie?
 

Jak wiadomo z kultowego filmu „Miś”, w Gdańsku narodziła się nowa świecka tradycja. Polega ona na tym, że gdy na boisku 22 mężczyzn gra w piłkę, na trybunach samotnie siedzi spiker wykonujący swoje tradycyjne obowiązki, to na końcu okazuje się, że MECZ, JAK ZWYKLE, WYGRYWA LECHIA GDAŃSK. Właśnie po to, między innymi, jest spiker, by pilnować tej tradycji. Wszak tradycja – rzecz święta!
 

Marcin Gałek

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj