Mecz, który da odpowiedź, o co powalczy Lechia. Gdańszczanie w końcu będą mieli wsparcie kibiców

Cztery ostatnie mecze z tym rywalem – cztery zwycięstwa. Piast Gliwice dobrze kojarzy się piłkarzom Lechii. Biało-zieloni przekonują, że nie patrzą w przeszłość. Teraźniejszość jest taka, że to mecz, który może dać odpowiedź, o co Lechia w tym sezonie walczy. Tym razem w końcu powalczy, mając wsparcie swoich kibiców. Rzućmy okiem na tabelę. Gdańszczanie są na siódmym miejscu, strata do trzeciego Lecha to sześć punktów. Ale już czwarty Śląsk ma o zaledwie trzy oczka więcej. Pierwsza trójka odskoczyła, ale walka o czwarte miejsce będzie zaciekła do samego końca. Zwłaszcza, że jest spora szansa, że będzie ono gwarantowało grę w eliminacjach europejskich pucharów.

JEST SZANSA ZBUDOWAĆ NIEWIELKĄ PRZEWAGĘ

Dlaczego więc spotkanie Lechii z Piastem da pewne odpowiedzi? W tej kolejce Śląsk zagra z Cracovią. „Pasy” mają taki sam dorobek, jak biało-zieloni, a ktoś w tym meczu punkty stracić musi. Jest szansa wyprzedzić jednych lub z drugimi zrównać się punktami, chociaż wcale nie tak źle wypadłby też remis w starciu wrocławian z krakowianami. Z drugiej strony – jeśli Lechia przegra, strata do co najmniej jednego z tych zespołów wzrośnie.

Trudne zadanie mają przed sobą piłkarze Pogoni, którzy jadą do Poznania. Jagiellonię z kolei czeka mecz z Legią, która jest aktualnie obiektywnie lepsza od pozostałych zespołów w grupie mistrzowskiej. Co to oznacza? Że w najlepszym wypadku gdańszczanie mogą mieć po tej kolejce tyle samo punktów, co czwarty Śląsk i przewagę co najmniej dwóch nad resztą stawki.

JAK MOCNA JEST LECHIA?

Chodzi też o pewną ocenę gry zespołu. Mecz w Szczecinie był specyficzny. Zwycięstwo jest, trzy punkty dopisano, ale dysproporcja między ofensywą Pogoni a Lechii była momentami przytłaczająca. Gospodarze oddali 20 strzałów więcej, przegrali 0:1. Pytanie, czy taki był plan, żeby oddać pole rywalowi, a gdzieś po drodze wymknęło się to spod kontroli i ratować sytuację musiał momentami Dusan Kuciak? Czy może ten mecz tak naprawdę nie układał się po myśli Lechii, która została zdominowana, a punkty zdobyła szczęśliwie? Oczywiście, można też powiedzieć, że gdyby Łukasz Zwoliński trafił do siatki w pierwszej połowie, to spotkanie ocenialibyśmy zupełnie inaczej. Pewnie tak, ale nie trafił.

Mecz z Piastem albo włączy Lechię na poważnie do walki o czołowe miejsca, albo wskaże, że gdańszczanie będą raczej kręcić się wokół miejsc 6-8. Ważnym aspektem jest fakt, że z trybun w końcu wspierać zespół będą kibice. Tego brakowało, to znów przywróci do życia atut własnego boiska. Czy będzie decydujący? Przekonamy się w środę wieczorem. Początek spotkania o 18:00.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj