Reklama piłki w Bytowie! Po znakomitym widowisku Bytovia traci szansę na awans

Daniel Feruga dwukrotnie przewracał się przed polem karnym. Raz otrzymał żółtą kartkę, za drugim razem wywalczył rzut wolny, który zwieńczył golem w okienko. W barażu z Resovią to tylko szczegół, ale jakże ważny, dający Bytovii dogrywkę. W tym meczu było wszystko – pudła z karnych, nieuznany gol, oraz karne w których trafiano ze zmiennym szczęściem.
Koniec końców jednak cieszyć się będzie Resovia, która lepiej wytrzymała nerwy w końcówce spotkania, wykazała się większym opanowaniem w rzutach karnych i to ona zwyciężyła w nich, ale dopiero… 8:7.

Gospodarze przystępowali do meczu z psychologiczną przewagą. Na stadionie w Bytowie w tym sezonie już pokonywali Resovię 1:0 i było to tuż przed wybuchem epidemii w Polsce – 7 marca. Jesienią także podopieczni Adriana Stawskiego nie dali się pokonać, a gola dającego remis zdobyli w 91 minucie. Wówczas Czarne Wilki zostały uszczęśliwione golem obrońcy Michała Rutkowskiego, który nie znalazł uznania od pierwszej minuty we wtorek.

MOCNY POCZĄTEK

Tej pewności siebie nie było jednak widać na początku spotkania. Drużyna z Podkarpacia trafiła do siatki już w 3 minucie spotkania, po uderzeniu głową Dawida Kubowicza, ale sędzia dopatrzył się nieprzepisowego zagrania i gola nie uznał. Przebudzenie nastąpiło jednak szybko, jeszcze w pierwszym kwadransie gry, a gospodarze sukcesywnie przejmowali inicjatywę. Starczyło na rzut karny pod koniec pierwszej połowy, którego jednak nie wykorzystał Adrian Liberacki.

W drugiej połowie – równie ciekawej i wyrównanej zabrakło tylko bramek. Te pojawiły się w dogrywce. Najpierw dla gości z rzutu karnego w 93 minucie, potem dla gospodarzy w 107. To zresztą była ozdoba całego spotkania – Daniel Feruga z 20. metrów przymierzył w samo okienko – euforia trwała przez najbliższych kilkanaście minut.

W karnych jednak lepsza okazała się Resovia. Lepiej wytrzymała wojnę nerwów w 8. serii i to ona zmierzy się ze Stalą Rzeszów w finale baraży. – Nie zamknęliśmy tego meczu w regulaminowym czasie gry, a mięliśmy na to sytuacje. Karne? Najlepsi na świecie nie trafiają, nikt nie ma o to pretensji. Ale jak się meczu nie „zamyka”, kiedy mamy swoje sytuacje, to są karne i w nich różnie bywa – podsumował napastnik Bytovii Piotr Giel.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj