Trefl dwukrotnie lepszy od Asseco Arki, choć to na razie tylko sparingi. Analizujemy potencjał obu drużyn

Dwa razy mierzyły się już ze sobą drużyny Trefla i Asseco w sparingach przed nowym sezonem koszykarskim. W środę wygrał Trefl 93:83, a kilkanaście dni wcześniej było 79:73, również dla zespołu z Sopotu. Formą imponuje rozgrywający Łukasz Kolenda. Maksymę starą jak świat wygłaszają trenerzy, którzy mówią że do sparingów nie należy przywiązywać szczególnej wagi. Chodzić ma przede wszystkim o przetestowanie wariantów taktycznych, wyciągnięcie odpowiednich wniosków, a wynik ma być sprawą drugorzędną.

ASSECO PO POLSKU

Inna prawda mówi, że jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz, dlatego kontrolne derby Trójmiasta na pewno dały obraz sił przed zbliżającym się sezonem. Asseco Arka nie ukrywa, że obecny sezon jest etapem przejściowym, sugeruje to choćby wycofanie się z europejskich pucharów i zrezygnowanie z zagranicznych wzmocnień. Krajowy skład ma cechować się charakterem i zespołowością, co może pozwolić ugrać coś w tym sezonie. Może, ale nie musi. Postawienie na będącego u schyłku kariery Filipa Dylewicza jest wariantem ciekawym, ale i odważnym, bo najwięcej zależeć będzie nie od woli walki Dylewicza – ta jest bezdyskusyjna – tylko od jego perypetii zdrowotnych. Zdrowy Dylewicz, to szczęśliwy Dylewicz, a szczęśliwy Dylewicz to Dylewicz skuteczny.

Podobnie jest z Adamem Hrycaniukiem, który z optymalną formą trafił na chińskie Mistrzostwa Świata, ale przypłacił to kiepskim sezonem i nawarstwiającym się zmęczeniem. Kluczowe pytania dotyczące siły podkoszowych leżeć będą więc w przygotowaniu fizycznym i świeżości dwóch weteranów gdyńskiego teamu. O świeżość na parkiecie i dynamikę zadba na pewno Przemysław Żołnierewicz. Autor tego wpisu ma o tyle subiektywny punkt widzenia, że zapadł mu w pamięci ostatni oficjalny pojedynek gracza, kiedy ten miażdżył Kociewskich Diabłów w Starogardzie. To był jeden z kilku pokazów siły i jakości skrzydłowego w sezonie 2019/20, a i pewnie kilka podobnych uda mu się zaliczyć w Gdyni.

TREFL MA JAKOŚĆ
O Treflu można powiedzieć, że jest stabilny do bólu. Trzon zespołu stanowić będą zawodnicy, którzy świetnie się znają, z braćmi Kolendami i Pawłem Leończykiem na czele. Do tego tercetu spokojnie można doliczyć Karola Gruszeckiego, który w ostatnim sparingu błyszczał, a z pewnością w miarę upływu czasu, coraz lepiej rozgryzie system gry kolegów. Pozostałe nazwiska nie wyglądają gorzej – Paliukenas ma jedno z najtwardszych serc do walki w całej lidze, do tego wciąż broni lepiej od wielu rywali na swojej pozycji w lidze. Olejniczak? Chce na pewno wypromować swoje nazwisko, bo w Stanach mimo wyjazdu na Mistrzostwa Świata, niewielu go kojarzyło. – Mistrzostwa Świata nie wpłynęły na moją popularność. Odbyła się impreza i nie było żadnego fejmu z tego – mówił w rozmowie z Radiem Gdańsk przed miesiącem. – Nie narzekam jednak na nic, wyjazdy do USA to była bardzo fajna przygoda, rzucenie się na głęboką wodę, ale to tylko tak strasznie wygląda – przekonywał.

NIEWIADOME?

Największy znak zapytania stawiamy przy Amerykanach. Nazwisko Haws nieźle się kojarzy kibicom Anwilu, ale na pewno sporą zagadką jest, jak spisze się brat Tylera w Treflu. Do tego Darious Moten, który bardzo obiecująco pokazał się w debiucie przeciwko WKS-owi przed półroczem, ale teraz oprócz jednorazowej efektowności, będzie musiał dołożyć regularność.

W Arce jest z kolei Mikołaj Witliński, któremu dopisywano łatkę krnąbrnego chłopaka z niewyparzonym językiem. W rzeczywistości to bardzo życzliwy człowiek, sumienny i utalentowany. Jeśli ominą go kontuzje podobne do tych z poprzedniej przygody w Gdyni, to z pewnością będzie to duże wzmocnienie drużyny Frasunkiewicza.

CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ

Odczucia nakazują wierzyć w dobry wynik Trefla. Spory ukłon należy się wszystkim tym, którzy budowali skład zespołu na ten sezon. Trudno stwierdzić czyj bardziej jest to projekt: włodarzy klubu, czy trenera Stefańskiego. Niemniej jednak utrzymanie zdolnej młodzieży, renomowanego Paliukenasa i rokującego Motena, wydaje się być drogą bardzo słuszną i optymalną. A przecież na początku tego wywodu zwracaliśmy uwagę na stabilność… W Treflu wyciągnięto wnioski po perturbacjach z trenerami, dając możliwość konsekwentnej i długofalowej pracy. A Arka? Jest ogromną niewiadomą, która jednak spokojnie może zaskoczyć. Ma utalentowanych i wciąż młodych Kaszowskiego (19 lat) i Wadowskiego (24 lata), oraz bardzo doświadczonych pozostałych graczy. Kluczowa będzie wytrzymałość tych drugich. Jeśli jej nie zabraknie, niejednemu faworytowi Arka utrze nosa.

 
 Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj