Wielki powrót do Gdyni Matczaka i Koziorowicza. Trzecia porażka z rzędu koszykarzy Asseco Arki

Na parkiecie w barwach gości m.in. wielka nadzieja trójmiejskiej koszykówki jeszcze w barwach Prokomu Trefla – Mateusz Kostrzewski – oraz Filip Makczak, na którego stawiał już w Asseco Arce trener Przemysław Frasunkiewicz. Na trybunach zaś koordynator PGE Spójni Krzysztof Koziorowicz, który gdyńskie koszykarki przed kilkunastu laty dwukrotnie prowadził do drugiego miejsce w Final Four Euroligi. Do tego Tomasz Śnieg i Kacper Młynarki, którzy także swego czasu grali dla Pomorza. Wątków sentymentalnych zatem nie brakowało, podobnie jak ostrej walki na parkiecie. Niemal przez cale spotkanie na prowadzeniu byli gdynianie, a ich przewaga sięgała maksymalnie 15 punktów.  Wprawdzie spotkanie zaczęło się dla gdynian niezbyt fortunnie, bo od celnego rzutu z dystansu Baylee Steele’a, ale natychmiast gdyńscy rutyniarze – Adam Hrycaniuk i Krzysztof Szubarga oraz Przemysław Żołnierewicz, zdobywając punkty spod kosza i dystansu, sprawili, że w połowie kwarty przewaga Asseco Arki wynosiła dziewięć punktów. Potem niestety znowu coś się zacięło i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 21:17.

Drugą kwartę gdynianie zaczęli od kanonady z dystansu. Trafiali Szubarga, Bartłomiej Wołoszyn i Marcin Malczyk. Po stronie gości wyniku pilnował tylko ex-gdynianin Filip Matczak, stąd w 15. minucie mieliśmy 15-punktową przewagę Asseco Arki i 16 oczek na indywidualnym koncie Krzysztofa Szubargi. Potem znowu coś się zatrzymało i po pierwszej połowie gdynianie prowadzili różnicą tylko siedmiu punktów – 44:37.

ARKA NA FALACH

Po przerwie gra Arki dalej falowała, a z nią wynik. W końcówce trzeciej kwarty goście objęli nawet prowadzenie. Szubarga równo z syreną trafił jednak z dystansu i doprowadził do wyrównania. Na dziesięć minut przed zakończeniem spotkania mieliśmy wynik 70:70 i… zaczynaliśmy od początku.

Inicjatywa był po stronie gości. Rozszalał się Matczak, który w całym spotkaniu zdobył najwięcej – 33 punkty. Spójnia łatwo odskoczyła na 4 oczka. W bólach, za sprawą skuteczności Dylewicza, Arka wyrównała. W połowie kwarty – remis. Presja po obu stronach była tak duża, że przez trzy minuty na tablicy widniał wynik 76:76. Koszykarze Spójni wyglądali jednak lepiej. Na parkiecie szalał Matczak, ważne punkty zdobywał Tomasz Śnieg. Pod koszem nie gorzej od „naszego” Hrycaniuka radził sobie „ich” Steele. Arkowcy nie zdołali wrócić już do gry. Rywale skwapliwie z danej szansy skorzystali i wygrali 92:82.


 Włodzimierz Machnikowski
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj