Legia bez Bibbinsa i Zastal bez wad. Sprawdzamy szanse Arki i Trefla w Pucharze Polski

Asseco Arka Gdynia i Trefl Sopot powalczą w turnieju finałowym o koszykarski Puchar Polski. Jakie są szanse awansu pomorskich drużyn w starciach odpowiednio z Zastalem Zielona Góra i Legią Warszawa? Drabinkę czterech par półfinałowych znamy od kilku tygodni, a FINAŁOWE rozstrzygnięcia poznamy między 11-14 lutego w Lublinie.

Losowanie nie było łaskawe dla Asseco Arki, ale nawet jeśli trafiłaby na innego niż Mistrz Polski przeciwnika, nie byłaby faworytem. W Gdyni bowiem dobrze zaczęli sezon, lecz kontuzje, zmiany w składzie i wewnętrzne nieporozumienia, omal nie spowodowały walki o utrzymanie. Po wygranej nad MKS-em Dąbrowa Górnicza, zawodnicy i trener wskazują na niemal pewne utrzymanie, jednak matematyka mówi coś innego – zostało jeszcze 5.kolejek , a przewaga nad ostatnią Polpharmą Starogard Gdański, to trzy zwycięskie mecze. Splot wielu niekorzystnych wyników wciąż może zatem spowodować degradację Arki, choć trzeba przyznać, że jest ona w bardzo uprzywilejowanej sytuacji względem ostatniego zespołu z Kociewia, jak i przedostatniego Hydrotrucku.

MOGĄ, ALE NIE MUSZĄ

Dlatego Piotr Blechacz i jego zawodnicy mogą skupić się na Pucharze Polski. Niestety los im nie sprzyjał, gdyż wylosowali Zastal Zielona Góra – drużynę na polskie warunki wybitnie regularną, do bólu skuteczną, potrafiącą rzucać rywalom konsekwentnie po ponad 100 punktów w meczu. To bez wątpienia najlepszy zespół w Polsce, dający sobie radę w lidze VTB przeciwko znacznie silniejszym rosyjskim potentatom. Dlatego też ekipa trenera Żana Tabaka wyrasta na bezapelacyjnego kandydata do wzniesienia trofeum w Lublinie. 

W czym Arka może upatrywać swoich szans? W słabości rywala? Jego gorszym dniu? Zlekceważeniu tej rangi rozgrywek? Chyba tylko, bo w konfrontacji indywidualności, zespół z lubuskiej krainy ma po prostu gigantyczną przewagę – rozgrywający Iffe Lundberg jest jednym z najlepszych play-makerów w Polsce, a zawodnicy Arki – Igor Wadowski czy Mateusz Kaszowski wciąż zbierają dopiero szlify na tym poziomie. Dalej – rzucający i skrzydłowi: w Zastalu świetny Rumun Kris Richard, bardzo regularny Cecil Williams oraz równie dobry Janis Berzins, czyli niewątpliwe gwiazdy ligi, na przeciw których w czwartek staną Bartłomiej Wołoszyn oraz Michał Kołodziej. Pierwszy po dwóch dobrych sezonach w Gdyni w trzecim nie zachwyca, drugi dopiero zaczyna grać w koszykówkę po bardzo poważnej, wykluczającej go na rok z rywalizacji kontuzji.

ZASTAL MOCNY TAKŻE ”NA DESCE”

I choć Arka pod koszem ma reprezentanta Polski Adama Hrycaniuka, to tam także królować powinien Zastal. Duet Freimanis-Groselle regularnie dostarcza kilkadziesiąt punktów w meczu, dominując rywali pod obiema tablicami. Gdynianie mają wprawdzie bardzo ambitnego ex-reprezentanta kraju Mikołaja Witlińskiego oraz weterana Filipa Dylewicza, ale ich obecna forma z racji przebytych kontuzji, a w przypadku „Dyla” także zaawansowanej metryki, nie daje jakości  doświadczanej pod koszem Zastalu.

Nikt zatem Arki za porażkę z zielonogórskim faworytem dręczyć nie będzie, a przy dobrej grze, nawet zakończonej porażką pewnie i pochwały się znajdą.

SZANSE TREFLA

W drugiej części ćwierćfinałowej drabinki jest Trefl, który słynie z bardzo nierównej gry. Z jednej strony wciąż jest poważnym kandydatem do medalu w EBL, potrafiącym grać ciekawą dla oka koszykówkę, z drugiej jednak podopiecznym Marcina Stefańskiego zdarzają się wpadki. Ot chociażby ostatnie niemrawe widowisko przeciwko GTK, zakończone porażką 95:82, gdzie Trefl bardzo często pudłował trójki, jednocześnie nie miał wsparcia z ławki rezerwowych. W efekcie przeplata w lidze zwycięstwa porażkami, a to daje bilans 14-10 i szóste miejsce – w opinii części obserwatorów – zbyt niskie wobec posiadanego potencjału.

W ćwierćfinale Trefl stanie naprzeciw Legii Warszawa – rewelacji sezonu, z zawodnikami, których przeszłość wiąże się z Pomorzem. O progresie poczynionym przez Grzegorza Kulkę, który wytransferował się z Sopotu do Warszawy niech świadczy liczba spędzonych minut na parkiecie. W ubiegłym sezonie było to 267 minut w 27 spotkaniach. Teraz po zaledwie 25 meczach, liczby silnego skrzydłowego wynoszą imponujące 607 minut. Podkoszowy stał się ważną częścią zespołu, w dodatku sam czuje się potrzebny i wartościowy, a to wpływa z kolei na postawę meczową.
Progres zaliczają także byli koszykarze Asseco Arki Grzegorz Kamiński i Dariusz Wyka. Obaj odnaleźli rytm w nowym środowisku, ten drugi zresztą jest piątym najlepszym blokującym ligi, ze średnią ponad jednego bloku na mecz.

ATUTY POD KOSZEM

Trefl ma nieco inne argumenty niż Legia. Na pewno jest mocniejszy pod koszem – ma tam niezwykle sprytnego i doświadczonego Pawła Leończyka, oraz Dominika Olejniczaka, który zaliczył udany powrót do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Jego wartość z tygodnia na tydzień rośnie, a słuszna etyka pracy, zwiastuje postępy jakich należy się spodziewać.

Kto zatem w tej parze jest faworytem? Z racji zajmowanej pozycji w lidze i bycia bardziej regularnym, jest to Legia, natomiast trudno nie stawiać na tę parę jako najbardziej wyrównaną w ćwierćfinałach. W lidze zespoły spotkały się dotychczas raz i wtedy lepsza była Legia 78:72. Działo się to jednak jeszcze w listopadzie, kiedy zawodnikiem drużyny był doskonały rozgrywający Justin Bibbins, dziś występując w Élan Béarnais Pau we Francji. A że warszawian dzieli się na złoty okres z Bibbinsem i zaledwie srebrny bez niego, szanse nadal wynoszą 50/50.

Zestaw par ćwierćfinałowych:

Zastal Zielona Góra – Asseco Arka Gdynia 11.02 18:00
MKS Start – BM Slam  20:30  półfinał 13.02 o 15:00.
====
Legia Warszawa – Trefl Sopot 12.02 18:00
WKS Śląsk Wrocław – PGE Spójnia Stargard 12.02 20:30.

 
Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj