Hala 100-lecia Sopotu sprzyja siatkarzom Trefla. Przymusowo zagrali w niej dwa mecze i w obu spisali się bardzo dobrze. Najpierw awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski, a później przełamali passę czterech ligowych porażek. Drużyna Michała Winiarskiego po prostu rozbiła Cerrad Enea Czarnych Radom. Fenomenalnie wyglądali gdańszczanie w grze blokiem w pierwszym secie. Tak naprawdę tym elementem ustawili sobie całą partię. Już na samym początku przy zagrywce Bartłomieja Mordyla gdańszczanie trzy razy z rzędu „złapali” rywali na siatce i prowadzili 8:4. Gospodarze w tym momencie wywalczyli pięć kolejnych punktów. Jakub Bednaruk poprosił o czas, ale jego zespół nie potrafił zareagować. Gdańszczanie „ładowali” się każdą kolejną akcją, znakomicie wyglądali też w polu zagrywki, dzięki czemu zanotowali dwie czteropunktowe serie i jedną nawet pięciopunktową. Całą partię wygrali 25:13.
NERWY W DRUGIM SECIE
W drugim secie wszystko także długo układało się idealnie. Bardzo dobrą zagrywką rozpoczął Moritz Reichert (3:0), później znów trzy razy trafił rywali i gdańszczanie prowadzili 15:10. Kilka akcji punkt za punkt i było 20:15, wszystko pod kontrolą. Wtedy jednak goście wywalczyli trzy punkty z rzędu (dwa razy świetnie w bloku zachował się Michael Parkinson) i Michał Winiarski poprosił o przerwę. Jego zespół wrócił na parkiet, na chwilę ochłonął, po czym znów oddał rywalom trzy kolejne punkty, było 22:22 i Winiarski znów przerwał grę. Tym razem zadziałało, najpierw atak skończył Wlazły, później przy zagrywce Patryka Łaby przechodzącą piłkę wykorzystał Bartłomiej Lipiński i gospodarze mieli dwie piłki setowe. Pierwszą Łaba zmarnował, psując serwis, ale drugą na lewym skrzydle wykorzystał już Lipiński.
Trzeci set na początku niespodziewanie był wyrównany, nawet z delikatną przewagą gości. Trefl różnicę zrobił znów w jednym ustawieniu, tym razem przy zagrywce Karola Urbanowicza. Również dzięki niej udało się wyjść z remisu 9:9 na 13:9. Goście nie pomagali sami sobie, popełniając niepotrzebne błędy dotknięcia siatki, ale to nie był problem Trefla. Gospodarze dalej bardzo dobrze wyglądali w polu zagrywki, dzięki temu spokojnie kontrolowali przebieg seta, wygrali z bezpieczną przewagą 25:17, a cały mecz 3:0. Wszystko podkreślił Mariusz Wlazły dwoma asami na koniec meczu.