Arka nie dopuściła do polkowickiego blamażu. Wnioski z jesieni wyciągnięte w stu procentach

(Fot. Grzegorz Radtke/400mm.pl)

Na pewno przed meczem byliśmy zdecydowanym faworytem i w takich meczach po prostu trzeba szybko otworzyć wynik, żeby ta gra się układała płynniej. Kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku i zasłużenie wygraliśmy – powiedział po gładkim zwycięstwie nad Górnikiem Polkowice w 1. lidze pomocnik Arki Adam Deja. Żółto-niebiescy zwyciężyli 2:0.

Arka musiała mieć w pamięci kompromitującą porażkę z jesieni, kiedy to w Polkowicach Górnik wygrał swój jedyny mecz w tym sezonie w lidze – właśnie z gdynianami – 2:1. By nie powtórzyć wydarzeń sprzed kilku miesięcy, gospodarzom potrzebne było dobre otwarcie.

To zapewnił w 23. minucie właśnie Deja. Wykorzystał swój największy z piłkarskich talentów, pakując piłkę w siatkę ładnym, mocnym uderzeniem z dystansu. To trzeci gol w trzecim kolejnym meczu środkowego pomocnika. Trafiał przeciwko Stomilowi, potem Widzewowi i teraz naprzeciw polkowiczan.

Arka mogła prowadzić wyżej, ale świetnie wykreowanym sytuacjom brakowało finalizacji. Mateusz Stępień urywał się obrońcom dwukrotnie, ale gdy miał tylko wyłożyć kolegom „do pustaka”, niepotrzebnie włączał do repertuaru nadmiar myślenia, a wraz z nim niedokładność i straty. Podobnie było w przypadku Alemana – Ekwadorczyk ewidentnie ma problem z decyzyjnością. W sytuacji, kiedy gola zdobył Deja, wybierał jeszcze dobrze, ale już kolejne kończyły się złymi decyzjami – zamiast grać do kolegów, kiwał w polu karnym, tracąc cenne sekundy. I tak kilka razy.

Żółto-niebiescy dołożyli jednak tylko jedno trafienie, mimo że okazji było dużo. Udało się w 69. minucie. W roli głównej znowu był Christian Aleman, który dośrodkowywał z rzutu rożnego, a najsprytniejszy okazał się Martin Dobrotka, zdobywając drugiego swojego gola w barwach Arki.

Drużyna Ryszarda Tarasiewicza zrobiła, co do niej należało. Nie dopuściła do nerwowej końcówki, ale trzeba też obiektywnie przyznać, że rywal był przeraźliwie słaby. W drugiej połowie nie zagroził Arce w zasadzie ani razu, nie kwapiąc się nawet do odrabiania strat. W takim przypadku należy Arce bić brawo, że utrzymała należytą koncentrację – o odpuszczenie przy tak niedysponowanym rywalu naprawdę było łatwo. A co najważniejsze, tabela znowu daje nadzieję – Arka awansowała na 4. miejsce i ma już tylko 7. punktów straty do miejsca dającego bezpośredni awans do Ekstraklasy.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj