Nie było wielkich emocji w ostatnim meczu siatkarzy Trefla w sezonie 2021/22. Nie było, bo być nie mogło, skończyły się po ćwierćfinałach. Gdańszczanie w luźnej, radosnej atmosferze dokończyli rozgrywki, wygrywając z GKS-em Katowice 3:0 i zajmując ostatecznie siódme miejsce w tabeli PlusLigi.
Od początku widać było, że myślami siatkarze są już niemal na wakacjach. Na parkiecie pojawili się zmiennicy, od początku grali choćby Patryk Łaba i Moritz Reichert na przyjęciu czy Dawid Pruszkowski jako libero. Obie drużyny grały z dużym luzem, ale były też momenty gorętsze, zwłaszcza po kontrowersyjnych decyzjach sędziów. Generalnie jednak przeważali gospodarze.
MECZ BEZ HISTORII
W pierwszym secie gdańszczanie różnicę zrobili przy jednym ustawieniu. Zagrywał Moritz Reichert i z 15:14 gospodarze wyszli na 19:14. Partię skończyli z komfortową przewagą sześciu punktów. Więcej emocji było w drugim secie, powalczyć trzeba było w końcówce, bo był remis 23:23. Goście pomylili się jednak w polu zagrywki, a przy piłce setowej dla Trefla w aut zaatakował Quiroga. W trzeciej partii dużo dobrego zrobił serwisem Dima Paszycki, swoje dokładał też Łaba, który był najlepiej punktującym zawodnikiem gospodarzy. Czteropunktowa seria dała gdańszczanom prowadzenie 16:11 i właściwie było po meczu. Wygrali 25:18, a całe spotkanie 3:0.
To było udane zakończenie sezonu, który sam w sobie udany jednak nie był. Jesienią gdańszczanie grali dużo poniżej oczekiwań, wiosną ruszyli i cudem załapali się do play-offów. Jastrzębski Węgiel był zbyt mocny, a siódme miejsce na koniec chyba realnie oddaje siłę Trefla.
Tymoteusz Kobiela