Oficjalnie: Michał Winiarski odszedł z Trefla. „To naturalne, że chcę spróbować czegoś innego” [POSŁUCHAJ]

(Fot. 400mm.pl/Mirosław Szozda)

Michał Winiarski nie jest już trenerem siatkarzy Trefla. Po trzech sezonach szkoleniowiec oficjalnie odszedł z klubu. Pod jego wodzą drużyna w PlusLidze zajmowała kolejno piąte, szóste i siódme miejsce, a trzy razy z rzędu dotarła też do półfinału Pucharu Polski. – Dla mnie to jest naturalne, że chcę w tym momencie spróbować czegoś innego – mówi nam Winiarski.

Odejście Winiarskiego od kilku tygodni nie było już nawet tajemnicą poliszynela, brakowało tylko oficjalnego potwierdzenia. Teraz jest już wszystko. Winiarski nie będzie dłużej szkoleniowcem gdańskich lwów. Podejmie dwa nowe wyzwania. Pierwsze zaczął właśnie realizować, bo tuż po pożegnaniu z gdańskimi kibicami pojechał do Niemiec. Jest selekcjonerem tamtejszej reprezentacji i przygotowuje się do Ligi Narodów. Drugim wyzwaniem – to na razie wciąż informacje nieoficjalne – będzie praca w Aluronie CMC Warcie Zawiercie.

Posłuchaj podsumowującej rozmowy z Michałem Winiarskim:

W Gdańsku Winiarski wykonał naprawdę dobrą robotę. Dostał zespół, z którym miał walczyć o utrzymanie, a bił się o czołowe miejsca. – Moim celem w pierwszych dwóch latach było pozostanie w PlusLidze. Myślę, że to, co zrobiliśmy, jest czymś więcej – podkreśla Winiarski. – Pierwsze dwa lata były wspaniałe, w trzecim roku mieliśmy bardzo ciężką rundę jesienną, ale druga była już bardzo dobra. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i z jednej strony można powiedzieć, że za każdym razem byliśmy blisko wielkiego sukcesu, a z drugiej strony bycie blisko, o jeden mecz od najlepszej czwórki, biorąc pod uwagę naszą sytuację, to już samo w sobie jest dużym sukcesem – tłumaczy były już szkoleniowiec Trefla.

„ZROBILIŚMY COŚ NAPRAWDĘ ŚWIETNEGO”

Tak naprawdę, żeby jego kadencję można było opisywać w samych superlatywach, zabrakło tylko jednego wygranego meczu. Gdańszczan jedno spotkanie dzieliło od najlepszej czwórki PlusLigi w sezonie 2020/21, tak samo było w tym roku. – Oczywiście jest sportowy niedosyt, bo każdy chce zajść najdalej, jak to możliwe, ale spójrzmy realnie na to wszystko. Wprowadziliśmy wielu młodych zawodników, wielu zrobiło postęp, przez trzy lata graliśmy w fazie play-off i byliśmy w najlepszej czwórce Pucharu Polski, to świadczy o tym, że udało nam się zrobić coś naprawdę świetnego – zaznacza Winiarski.

Do Trefla przychodził jako trenerski talent, ale też szkoleniowiec, którego jeszcze nikt nie sprawdził. Po raz pierwszy sam decydował o wszystkim. Po trzech latach jest nie tylko dużo bardziej doświadczonym szkoleniowcem, ale też dużo lepszym i wyżej cenionym. – To była moja pierwsza praca jako pierwszego trenera i gdybym na początku wiedział, jak będą wyglądały te trzy lata, podpisałbym się pod tym dwoma rękoma – deklaruje nowy selekcjoner reprezentacji Niemiec.

DWA DUŻE WYZWANIA

Winiarski rozpoczął już pracę na stanowisku selekcjonera reprezentacji Niemiec, a według wciąż nieoficjalnych informacji w przyszłym sezonie ligowym ma także prowadzić drużynę Aluronu CMC Warty Zawiercie. To dwa naprawdę duże wyzwania. W PlusLidze nie będzie już kopciuszkiem, a jednym z faworytów do medali. – Całe moje życie to wyzwanie, jako zawodnik krok po kroku szedłem do kolejnych. Teraz są przede mną dwa duże wyzwania, ale to jest część mojego zawodu. Po to pracujemy, żeby się rozwijać, żeby próbować nowych wyzwań. Każdy zawodnik chce iść w górę, grać w reprezentacji czy Lidze Mistrzów, tak samo jest w przypadku trenerów. Dla mnie to jest naturalne, że chcę w tym momencie spróbować czegoś innego – wyjaśnia Winiarski.

W Treflu Winiarskiego zastąpi stary znajomy, Andrea Anastasi, który wróci do Gdańska po trzech latach. Drużynę czeka też gruntowna przebudowa, odejdą m.in. Bartłomiej Lipiński, Bartłomiej Mordyl, Maciej Olenderek, Pablo Crer czy Kewin Sasak.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj