Dla Lechii dwumecz z Rapidem Wiedeń jest wydarzeniem historycznym. Po raz pierwszy udało się awansować do drugiej rundy w rozgrywkach europejskich. Dla Rapidu będzie to ważne, ale nieszczególnie duże wydarzenie. Meczów o większej stawce rozgrywają mnóstwo.
Wystarczy chwila w Wiedniu i na Allianz-Stadion, by poczuć, że jesteś w troszeczkę innej piłkarskiej rzeczywistości. Stolica Austrii momentami wręcz narzuca się ze swoją elegancją, wypielonymi trawnikami, równiutko przystrzyżonymi bukszpanami i dostojnymi fontannami. Analogię znajdujemy już wchodząc na domowy obiekt Rapidu.
Wszystko jest przygotowane i dopięte na ostatni guzik, niczego nie brakuje. Profesjonalnie przygotowana obsługa, co do joty przestrzegająca przepisów i obostrzeń. Zaplecze na znakomitym poziomie, a mówimy przecież o wydarzeniu, które jeden z oficjeli otwarcie określił, jako niezbyt duże, choć oczywiście ważne pod względem sportowym. Zawiodła tylko punktualność i to po stronie polskiej. Z Gdańska biało-zieloni ruszyli z godzinnym opóźnieniem, treningu w Wiedniu również nie rozpoczęli o czasie.
Zainteresowanie meczem z nie powala. W miejscowej prasie próżno szukać artykułów poświęconych temu spotkaniu. Nazwa gdańskiego klubu nawet się pojawiła, ale David Stec przybył z pomocą i wyjaśnił, że artykuł Kronen Zeitung traktuje o nowym numerze jeden w bramce Rapidu.
Na trybunach zasiądzie około 12 tysięcy kibiców. Zorganizowana grupa z Gdańska będzie w sektorze umieszczonym w rogu stadionu, ale wśród fanów gospodarzy znajdą się też ci wspierający Lechię. Z Trójmiasta przyjechali kibice i w wejściówki zaopatrzyli się już w stadionowych kasach. Problemu z dostępnością oczywiście nie ma.
Problemem jest za to znalezienie jakichkolwiek oznak zainteresowania futbolem poza bezpośrednimi okolicami stadionu. Kilka „wlepek” od kibiców klubów austriackiej i niemieckiej Bundesligi, ale nic więcej. Dopiero w okolicach Allianz-Stadion robi się biało-zielono i widać, że to rewir, w którym łatwo trafić na fana Rapidu.
To jest zupełnie inny dwumecz od tego z Akademiją Pandew. Pomijając już rozbieżności między Skopje i Wiedniem, role się po prostu odwróciły. Teraz to Lechię obsadzono w roli kopciuszka, a faworytem jest Rapid. Nastroje również się zmieniły, oczekiwania nie są wygórowane. Nikt nie mówi o walce o zwycięstwo, raczej o wywiezieniu wyniku, który nie „zabije” szans jeszcze przed rewanżem.
RELACJA Z MECZU RAPID WIEDEŃ – LECHIA GDAŃSK NA ŻYWO NA ANTENIE RADIA GDAŃSK.
Tymoteusz Kobiela