Dwa kroczki do wielkiej radości. Trefl Sopot odprawia mistrza w drodze po Puchar Polski

Lublin, 17.02.2023. Trener Trefla Sopot Zan Tabak podczas meczu æwieræfina³owego w turnieju fina³owym Pucharu Polski koszykarzy ze Œląskiem Wrocław, 17 bm. (mk) PAP/Wojtek Jargiło

Tu i ówdzie słyszymy, że Puchar Polski to turniej, w którym trzeba dobrze zacząć, w którym pierwszy mecz ustawia całą dalszą rywalizację. Z jednej strony to prawda, z drugiej odpadnięcie w półfinale niczego poza satysfakcją nie przynosi. Takie rozważania na razie nie interesują Trefla Sopot, który dwa tygodnie skupiał się tylko na pokonaniu Śląska Wrocław w PP i ten cel zrealizował. W Lublinie w ćwierćfinale było 79:70 po świetnej grze Garetta Nevelsa, który teraz może szykować się już na Anwil Włocławek.

Sopocianie niewątpliwie odrobili lekcje dotyczące skautingu Śląska Wrocław. Wykorzystali też problemy, które piętrzą się w szeregach Mistrza Polski. Nie dość, że z imponującej serii wygranych nic już nie zostało, i za chwilę liczba spotkań przegranych z rzędu może niebezpiecznie wyprzedzić to, co Śląsk wypracował wygrywając, to jeszcze w Lublinie zabrakło charyzmatycznego Andreia Urlepa, którego choroba wykluczyła z rywalizacji.

PLAGA CHORÓB MISTRZA

Śląsk zagrał z Ivanem Ramljakiem w składzie, jednym z najlepszych defensorów w PLK, wyeliminowanym w ostatnich tygodniach z rywalizacji. Jego absencja była szczególnie odczuwalna przez wrocławian, co jednak nie dało mistrzom ulgi, bo rówlnolegle ze składu wypadł zmagający się z chorobą Łukasz Kolenda. Bez niego – rozgrywającego bardzo obiecujący sezon playmakera, Śląsk nie był w stanie rozwinąć skrzydeł. Trefl szybko osiągnął wysokie prowadzenie, a gdy gra nieco się wyrównała, sopocianie wciąż mieli nad nią kontrolę. W dodatku świetnie zaprezentował się Garret Nevels – 30 punktów, 6 trójek, oraz 9 zbiórek dowodzi bezapelacyjnej roli lidera i gamechangera. – Garrett nam niesamowicie wystrzelił, bo niesamowicie trafiał, ale wydaje mi się, że sporo tych trójek trafiliśmy – mówił na gorąco przed kamerami Polsatu Sport Jarosław Zyskowski. Miał rację – 13 rzutów z dystansu, egzekucja akcji po stratach rywala i wyraźnie wygrana zbiórka, to kolejne przyczyny powodzenia. Nie da się też nie zauważyć, że tam gdzie problemy Śląska z wąską rotacją i chorobami, tam też szeroka wreszcie rotacja Trefla – wrócił do składu podkoszowy Wesley Gordon, jego obecność daje siłę fizyczną i gabaryty na tablicach, to zaś daje więcej manewru obwodowym.

Dla Śląska był to już 11 przegrany mecz w 12 starciu. Niebawem nikt nie będzie pamiętał o zespole popisującym się serią 14 kolejnych ligowych wygranych.

KLASYK W PÓŁFINALE

W kolejnej rundzie na Trefla czeka juz Anwil Włocławek, imponujący grą przeciwko BM Stali Ostrów. Prowadzący zespół Przemysław Frasunkiewicz tryskał optymizmem na pomeczowej konferencji, podkreślając wysiłek jaki włożyli jego podopieczni w egzekwowanie założeń taktycznych. Szkoleniowiec włocławian oglądał z trybun uważnie mecz Trefla, choć na pewno miał już przygotowane poszczególne warianty na ekipę Tabaka.  Spotkanie rozpocznie się o 19:00, wcześniej gospodarz Start Lublin zagra z PGE Spójnią Stargard.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj