Za nami 26. edycja Grand Prix Sopot–Gdynia, czyli Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski. W ósmej rundzie GSMP najszybszy okazał się Waldemar Kluza. Z najmniejszymi i największymi uczestnikami wyścigów rozmawialiśmy w „Radio Gdańsk Z boisk i stadionów”.
OD MALUCHA DO LAMBORGHINI
Karoseria przypinająca klatkę z metalowymi wspornikami, kubełkowe siedzenia, mniejsza niż w ruchu turystycznym kierownica i tajemnice skrywane pod maską. Od 38 KM malucha z roku 1994 po najnowsze Lamborghini Huracan Super Trofeo o mocy 620 KM. Był też Lotus, który swą legendę budował w F1 oraz najmocniejsze w stawce Mitsubishi Lancer i Hondy Integra, które zbliżały się do 1000 KM.
Niepowtarzalna sceneria otuliny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, a po drodze najszybsze rondo w Polsce przy ul. Kolberga, przez które samochody przejeżdżały z prędkością 130 km/godz. Czasy byłyby jeszcze lepsze, gdyby nie dwie szykany ustawione na trasie ze względów bezpieczeństwa. Ich przeciwnikiem jest organizator imprezy – przed laty znakomity kierowca rajdowy – Lesław Orski. – Wiem, co mówię. Sam miałem 50 „dzwonów” i każdy czynił mnie lepszym kierowcą. Wyścigi są właśnie po to, żeby się przetrzeć i to dosłownie. Dzięki temu na co dzień na drogach będzie bezpieczniej – tłumaczył.
WSPÓLNA PASJA
Moc pojazdu i jego parametry określają cele, o które się walczy. Jednak prawie 30-letni Fiat 126p robi nie mniejsze wrażenie niż prawie nowy wyścigowy Lamborghini, który na torze Monza pokonuje proste z prędkością ponad 300 km/godz. Wszystkich łączy jednak bezgraniczna miłość do motoryzacji. Z jednaką pasją o swych wypieszczonych bolidach opowiedzieli Eryk Czajor i Jędrzej Szczęsny.
Posłuchaj rozmowy z Erykiem Czajorem:
Posłuchaj rozmowy z Jędrzejem Szcześniak:
KLUZA NAJLEPSZY RELACJA Z WYŚCIGU
Na liście startowej 8. rundy GSMP znalazło się 42 kierowców. W przeciwieństwie do soboty dwa poranne podjazdy treningowe obyły się bez dłuższych przestojów powodowanych awariami czy koniecznością czyszczenia trasy. Pierwsza trójka klasyfikacji generalnej wyścigu: Grzegorz Rożalski (Mitsubishi Lancer), Gabriel Kubit (Lotus Exige KMS) i Waldemar Kluza (Mitsubishi Lancer EVO AMS), zmieściła się w czasie 0,335 sekundy. Zapowiadało to znakomitą walkę pomiędzy najszybszymi kierowcami w drugim podjeździe wyścigowym. Szanse na podium miał jeszcze Jędrzej Szcześniak, który w spektakularnym Lamborghini Huracan Super Trofeo tracił do czołówki zaledwie 1,7 sekundy. Podczas podjazdu Grzegorza Musza (Honda Integra KMS) i jadącego za nim zwycięzcy sobotniej 7. Rundy GSMP Grzegorza Rożalskiego, nastąpiło zamieszanie przy potrąconej szykanie w górnej części trasy. W efekcie Rożalski skorzystał z prawa powtórzenia swojego podjazdu wyścigowego. Na mecie czekał już Kluza, który przejechał podjazd bez problemów z rewelacyjnym czasem 1:21,981. Emocje wśród kibiców sięgały zenitu i to nie z powodu doskwierającej wszystkim temperatury, przekraczającej 30 stopni Celsjusza. Rożalski przejechał trasę z prawie identycznym czasem, jak w pierwszym podjeździe, jednak w sumie wystarczyło to tylko na drugie miejsce w generalnej klasyfikacji rundy. Trzeci na mecie zameldował się Jędrzej Szcześniak, który pojechał szybciej o 3 sekundy w porównaniu do swojego czasu z pierwszego podjazdu, spychając
czwartego Kubita poza podium.
Włodzimierz Machnikowski/ol/mat. pras.