Historia polskiej siatkówki napisała się w Gdańsku. Polacy ze złotem LN, Ergo Arena poniosła naszych

(Fot. PAP/Adam Warżawa)

To był pełen wrażeń i wzruszeń weekend w Ergo Arenie z reprezentacją Polski i siatkarską Ligą Narodów. Wypełniona po brzegi Ergo Arena, wspaniałe zwycięstwa nad Brazylią i Japonią i na zakończenie spektakularna potyczka ze Stanami Zjednoczonymi w finale. Podopieczni Nikoli Grbicia niesieni fanatycznym dopingiem, pokonali faworyzowanego rywala 3:1 i po raz pierwszy w historii zwyciężyli w Lidze Narodów.

W drodze do finału Reprezentacja Polski w Gdańsku nie grała najpiękniejszej, kompletnej siatkówki, jednak była skuteczna i pokazała, że potrafi wychodzić z trudnych sytuacji. W ćwierćfinale z Brazylią zdołała wygrać pierwszego seta na przewagi, a następnie cały mecz 3:0 dzięki bardzo dobrej postawie przyjmującego Aleksandra Śliwki i środkowego Mateusza Bieńka. W półfinale z Japonią natomiast, za sprawą znakomitej zmiany przyjmującego Wilfredo Leona i solidnej gry atakującego Łukasza Kaczmarka biało-czerwoni podnieśli się po przegranej pierwszej partii i wygrali spotkanie 3:1. Prawdziwy pokaz sił, mieli jednak pokazać dopiero w niedzielnym finale z faworytami do zwycięstwa, Amerykanami, którzy w tegorocznej edycji wygrali fazę interkontynentalną, a w Rotterdamie boleśnie pokonali Polaków 3:0. Z drugiej jednak strony w finale poprzedniczki Ligi Narodów, czyli Lidze Światowej, przed 11-tu laty Polacy wygrali 3:0.

PODIUM JUŻ BYŁO

Dlatego cel na finał mógł być tylko jeden – zwycięstwo. W ostatnich edycjach Polacy spisywali się bowiem znakomicie – w 2021 roku przegrali w finale z Brazylią 1:3, a rok później uplasowali się na 3. pozycji. I tym razem, Polacy nie zamierzali wypuścić szansy z rąk. Wiedzeni znakomitym atakiem Łukasza Kaczmarka, wygrali pierwszy set 25:23. W drugim, ponownie wyrównanym, lepsi byli rywale 26:24, poprawiając siłę zagrywki i procent kończonych ataków. Prawdziwą moc Polacy pokazali w trzeciej partii. Podrażnieni wypuszczeniem z rąk poprzedniego seta, od początku zabrali się za budowanie przewagi, notując 3:0, 5:1, 7:2, oraz 11:4. W drugiej części tego seta gra się wyrównała, Amerykanie zniwelowali straty do czterech punktów, ale w momentach kryzysu świetnie funkcjonował Polski blok z Kochanowskim na czele. Chwilę później Polacy poszli po swoje – fenomenalne punkty Fornala, Hubera, znakomita obrona i euforycznie reagująca hala, a na koniec punkty z zagrywki Kaczmarka, dały zwycięski set 25:18 i cały mecz 3:1.

KIBICE PONIEŚLI

Turniej przejdzie do historii nie tylko dzięki wynikowi Biało-czerwonym, ale też postawie kibiców. Podczas długiego siatkarskiego weekendu, Ergo Arena wypełniała się do ostatniego miejsca, a kibice po raz wtóry udowodnili, że są najlepszymi fanami siatkarskimi na świecie. Wcześniej w meczu o trzecie miejsce Japończycy pokonali Włochów 3:2, notując pierwszy znaczący sukces w Lidze Narodów. A sama kadra – była szeroka, zjednoczona i silna. Gdy nie grał Bartosz Kurek, na parkiecie brylował Łukasz Kaczmarek. Kiedy siedział na ławce Wilfredo Leon, prym przejmował Tomasz Fornal. Wszystkim zza linii bocznej dyrygował Nikola Grbić, który nie bał się eksperymentować w półfinale ze Japończykami, udowadniając swoją wiarę w rezerwowych.

MVP turnieju został wybrany libero Paweł Zatorski. Całość relacjonowaliśmy od środy na antenie Radia Gdańsk, w specjalnych wydaniach audycji Z boisk i stadionów.

 

Paweł Kątnik

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj