To były dwa kompletnie inne mecze. Radunia sposobem, szczelną defensywą i z odrobiną szczęścia pokonała Olimpię Elbląg 1:0. Godzinę później finiszowała Chojniczanka. Strzeliła dwa razy więcej od Kaszubskich Kanarków, ale ze Stalowej Woli wróciła z bagażem pięciu bramek i bez punktów.
Sobota, godzina 18:00, pełne słońce, ani skrawka cienia. Klasyk mawiał – to nie są warunki do gry w piłkę. I Radunia nie próbowała wymyślać futbolu na nowo, a do meczu z Olimpią w Elblągu podeszła sposobem. Miała problem w środku pola, gdzie gospodarze mieli przewagę dzięki ustawieniu z trzema stoperami. Wysoko pracowały wahadła, trzeba było sporo się nabiegać. Gospodarze mieli optyczną przewagę, ale brakowało im konkretów.
SZCZĘŚCIE KUZIMSKIEGO
Radunia tych konkretów szukała bardziej bezpośrednio i była blisko przed przerwą, ale Wojciech Łuczak spudłował głową w dobrej sytuacji. Jak sam mówił w trakcie drugiej połowy, na którą nie wyszedł z powodu kontuzji, musiałby mieć wyskok Cristiano Ronaldo, by skończyć tę akcję golem. Techniki Portugalczyka nie potrzebował Mateusz Kuzimski, by zdobyć jedyną bramkę. Dostał piłkę z lewej strony, mocno skiksował, ale miał tyle szczęścia, że zmylił tym Andrzeja Witana. Otworzył i jednocześnie ustalił wynik meczu, bo zakonserwowanej defensywy gospodarze nie potrafili otworzyć.
MIKOŁAJCZAK STRZELA, CHOJNICZANKA WIĘCEJ TRACI
W zupełnie innym kierunku potoczyło się spotkanie Chojniczanki. Wiadomo, że Krzysztof Brede lubi nieco bardziej otwarty futbol, lubi być „na tak”, ale na razie nie przynosi to zadowalających efektów. Z pierwszych pięciu meczów w sezonie Chluba Grodu Tura przegrała trzy, a ze Stalowej Woli wróciła z bagażem pięciu bramek. Stal już do przerwy prowadziła 2:0, po raz trzeci trafiła tuż po powrocie na murawę. W ostatnim kwadransie obie strony wymieniły się jeszcze ciosami, każda otrzymała po dwa. Skończyło się efektownym 5:2 dla gospodarzy. W Chojnicach niewielkie powody do zadowolenia może mieć tylko autor dubletu Tomasz Mikołajczak.
Olimpia Elbląg – Radunia Stężyca 0:1
Stal Stalowa Wola – Chojniczanka 5:2
Tymoteusz Kobiela