Szczelna defensywa, skuteczna ofensywa. Zasłużone zwycięstwo Arki z Motorem

(Fot. Maciej Czarniak / Trojmiasto.pl / KFP)

Szczelna defensywa, która rywala może nie zneutralizowała całkowicie, ale ostatecznie wytrzymała z czystym kontem. Ciekawa ofensywa, która kilkukrotnie zaskoczyła przeciwnika i spuentowała to dwiema bramkami. Dużo zgadzało się w grze Arki w piątkowy wieczór w Gdyni. Żółto-niebiescy zasłużenie wygrali z Motorem Lublin 2:0.

Wojciech Łobodziński zapowiadał, że przygotuje na Motor coś specjalnego. I rzeczywiście, Arka wyszła w ustawieniu 1-4-3-3, takim samym, jakie preferuje Goncalo Feio. Początek był przeciętny, by nie powiedzieć, że nieudany. Gospodarze wyglądali, jakby nie do końca wiedzieli, kto odpowiada za którego zawodnika i strefę, jak ustawiać się do napastników przeciwnika. Również dzięki temu w znakomitej sytuacji znalazł się Rafał Król. Kapitan gości z łatwością ograł Dawida Gojnego, ale zatrzymał go bramkarz Paweł Lenarcik.

PIERWSZA OKAZJA CZUBAKA

Z czasem Arka zaczęła opanowywać sytuację i stwarzać sobie okazje. Próbowała testować Łukasza Budziłka, szukała dośrodkowań z bocznych sektorów, szczególnie z prawej strony. Najlepszą okazję wykreowała jednak dzięki pressingowi. Olaf Kobacki odebrał piłkę Przemysławowi Szarkowi i Karol Czubak ruszył sam na Budziłka. Zwlekał jednak, miał problemy z opanowaniem piłki i defensorzy odebrali mu futbolówkę w ostatniej chwili.

Dużo gry brał na siebie Hubert Adamczyk, szukał dryblinów i operował przed polem karnym. I to on był kluczowy tuż przed przerwą. Arka ponowiła akcję po nieudanym rzucie rożnym, Adamczyk najpierw na zamach położył rywala na murawie, potem idealnie dośrodkował na głowę Czubaka. Snajper z bliska nie mógł się pomylić, do przerwy było 1:0. Dodać trzeba też, że po dwóch kwadransach Arce należał się rzut karny po zagraniu ręką, sędzia Daniel Stefański ocenił to jednak inaczej.

Po niej obraz gry nie zmieniał się diametralnie, ale Arka stopniowo się cofała. Nie odpuszczała jednak prób ofensywnych, postawiła po prostu na nieco prostsze środki. Ale i w ten sposób udało się rywali zaskoczyć. Czubak w polu karnym był pilnowany przez dwóch rywali, chciał przerzucić piłkę na lewą stronę i doszło do kolejnego zagrania ręką. Arbiter Stefański znów nie reagował, ale Patryk Gryuckiewicz na VAR-ze tym razem mu podpowiedział. Do rzutu karnego podszedł Michał Marcjanik i spokojnie podwyższył na 2:0.

Od tego momentu, a była 70. minuta, Arka piłkę oddała Motorowi. Nie broniła się rozpaczliwie, ale też nie szukała posiadania. Goście kilkukrotnie nacisnęli, ale robili więcej szumu niż konkretów. W najlepszej sytuacji Kacper Śpiewak trafił w słupek.

Arka ewidentnie idzie w górę. Potknęła się w Głogowie, ale i tam gra mogła się podobać. Tym razem zgadzał się sposób gry, zgadzał się też wynik. Trener Łobodziński znów może się uśmiechnąć.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj