Wielka rewolucja i wielka klapa – tak wyglądały pierwsze tygodnie sezonu piłkarskiego w Chojnicach. Drużyna Krzysztofa Bredego nie potrafiła wygrać ligowego meczu w sierpniu, połowa września również trzech punktów nie przyniosła. Aż przyszło przełamanie i dziś – z drużyny, która była w strefie spadkowej – Chojniczanka stała się drużyną z szeroko pojętej czołówki.
To była wielka przebudowa. Taka naprawdę gruntowna. Został jej kierownik – Krzysztof Brede – zostało kilku piłkarzy, między innymi Tomasz Mikołajczak, Damian Primel czy Grzegorz Szymusik. Większość jednak pożegnano i zespół trzeba było zbudować od nowa. Zaczęło się nieźle, Chojniczanka wygrała pierwszy domowy mecz (sezon inaugurowała na wyjeździe, a na wyjazdach wówczas tradycyjnie traciła punkty), ale na kolejne trzy punkty trzeba było długo poczekać.
I zaczęło robić się nerwowo, bo Chojniczanka wylądowała w strefie spadkowej. Oczywiście, to dopiero początek sezonu, kluczowe osoby w klubie miały też świadomość, do jak wielkiej rewolucji doszło. Ale jeżeli nie wygrywasz sześciu meczów z rzędu, a choćby lokalny rywal, który również kompletnie przebudował zespół, punktuje regularnie, to nie może być przyjemnie. Konferencje prasowe Krzysztofa Bredego wyglądały momentami tak, jak wyglądają często konferencje trenerów, którzy mają wkrótce stracić pracę.
„TO SIEDZIAŁO GŁĘBOKO W GŁOWACH”
Trener mówił o dobrze wykonywanej pracy, o tym, że widzi efekty na treningach. Ale na boisku ich nie było. Aż do 17 września. Chojniczanka wygrała na wyjeździe z KKS-em Kalisz, przełamała absurdalną wręcz wyjazdową niemoc i ruszyła. Poprawiła w kaszubskich derbach, bijąc Radunię Stężyca 5:1, wygrała z Hutnikiem Kraków 2:0 (znów na wyjeździe!), a teraz z rezerwami Zagłębia Lubin 2:1. Nawet pucharowa porażka z Resovią nie wytrąciła Chojniczanki z rytmu.
– Przede wszystkim brakowało nam przełamania, zwłaszcza na wyjeździe. Ale czuliśmy, że przyjdzie moment, kiedy wygramy i to pójdzie. Widać było po zwycięstwie w Kaliszu, że głęboko w głowach nam to siedziało. Jak już się odblokowaliśmy, idziemy za ciosem i wygląda to bardzo dobrze – mówił nam po meczu z Miedziowymi Antoni Prałat.
Efekty są takie, że zespół, który jeszcze niedawno był w strefie spadkowej, dziś jest w strefie barażowej. Chojniczanka do miejsca gwarantującego bezpośredni awans traci tylko trzy punkt. I znów – nie można popadać w skrajności, bo jeżeli tak szybko udało się doskoczyć do czołówki, to równie szybko można z niej odpaść. Nie zmienia to jednak faktu, że w Chojnicach w ostatnich tygodniach dzieje się bardzo dobrze.
Tymoteusz Kobiela