Rosyjscy sportowcy muszą płacić wysoką cenę za wojnę. Janusz Pawłowski o olimpijskich bojkotach

(Fot. Radio Gdańsk/Włodzimierz Machnikowski)

Janusz Pawłowski jest jednym z najbardziej utytułowanych polskich judoków. Stał na olimpijskim podium w Moskwie w 1980 roku i Seulu w 1988 roku. W debiucie zdobył brąz, a na pożegnanie igrzysk – srebro. Do Los Angeles w 1984 roku nie pojechał z powodu bojkotu zaordynowanego przez Związek Radziecki. Był to odwet za nieobecność państw zachodnich cztery lata wcześniej w Moskwie.

Pawłowski żałuje, że odebrano mu szanse na olimpijskiego złoto. W połowie lat 80. praktycznie nie schodził z podium mistrzostw świata i Europy.

CZŁOWIEK Z BRĄZU

Zdobył w sumie sześć medali, wszystkie z brązu. Przylgnęła do niego opinia „wiecznie trzeciego”. Sześciokrotny mistrz Polski w kat. 60 kg (1979-1983, 1985), poza tym był w kat. 65 kg trzykrotnym brązowym medalistą MŚ (1979, 1983, 1987) i trzykrotnym brązowym medalistą ME (1982, 1983, 1986). Uznany został za jednego z wybitniejszych techników w polskim judo. Jego rzut w półfinałowej walce podczas IO w Seulu uznany został za najbardziej efektowną akcję całego turnieju judo. Po zakończeniu kariery zawodniczej (w 1990 roku) okazał się wybitnym trenerem (pracował m.in. w Kuwejcie i Włoszech), także polskiej kadry narodowej (lata 1997-1999). Od kilku lat pracuje w Kanadzie. jego wychowanka jest mistrzynią świata i medalistką igrzysk w Tokio.

IGRZYSKA NIE DLA ROSJI

Janusz Pawłowski jest absolwentem gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Reprezentował barwy Floty Gdynia i Wybrzeża Gdańsk. Był człowiekiem niepokornym, ale właśnie ta cecha jest niezbędna, by osiągać sukcesy w sporcie. Nie pozwala godzić się z porażkami. Tą największą była nieobecność na olimpijskim tatami w Los Angeles. Teraz historia zatoczyła koło. Znowu polityka naruszyła olimpijski ład. W starożytności na użytek igrzysk przerywano wojny. Tymczasem w związku z napaścią Rosji na  Ukrainę z olimpijskiej rodziny wykluczono agresora oraz wspierającą ten kraj Białoruś. Trwają dyskusje i zabiegi dyplomatyczne. Orędownikiem dopuszczenia do startu zawieszonych krajów jest MKOl na czele z przewodniczącym Thomasem Bachem. Sportowy świat jest w tej kwestii podzielony. Janusz Pawłowski nie ma wątpliwości: dopóki trwa wojna, cenę za bestialstwo polityków muszą płacić także sportowcy.

Mówił o tym w radiowej „Dogrywce”. Posłuchaj: 

Włodzimierz Machnikowski/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj