Świetna pierwsza połowa Arki, słaba druga. Efekt? Hit na remis

(Fot. Maciej Czarniak / KFP / Trojmiasto.pl)

Po pierwszym kwadransie Arka miała wszystko, by spokojnie wygrać z Wisłą Kraków. Po ostatnim – mogła się cieszyć, że nie przegrała. W drugiej połowie gdynianie zagrali rozczarowująco, roztrwonili przewagę i ostatecznie remis 1:1 trzeba uznać za sprawiedliwy.

Po pierwszych minutach mogło się wydawać, że przeważać będzie Wisła. Goście przejęli piłkę i – trzeba przyznać – elegancko z nią wyglądali. Niewiele jednak z tego wyglądało, a po niespełna kwadransie sprawy w swoje ręce wziął Olaf Kobacki. Przejął piłkę z lewej strony, ściął do środka i kąśliwie uderzył przy bliższym słupku. Alvaro Raton musiał to obronić, ale się pomylił. 1:0.

Po kolejnych 10 minutach Ratona sprawdził Michał Marcjanik po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale tym razem bramkarz spisał się bez zarzutu. Arka miała energię, konkrety, była niezwykle groźna po przechwytach i szybkich atakach. Miała też stałe fragmenty gry i po dwóch kwadransach wykorzystała rzut wolny. Gojny znów świetnie dograł, a Karol Czubak wyskoczył zza linii obrony i pokonał Ratona. Napastnik wyrwał się o ułamek sekundy za szybko i spalił akcję. W końcowych minutach Wisła znów przejęła piłkę, ale żadnych konkretów z tego nie było.

Konkrety pojawiły się w drugiej połowie i to bardzo szybko. Wisła grała dużo lepiej, odzyskiwała piłkę i zaczęła stwarzać sytuacje. Arka była pasywna, plan na mecz, który sprawdzał się przed przerwą, efektów już nie przynosił. Wisła naciskała, ale potrzebowała czegoś więcej i tym impulsem była zmiana Szymona Sobczaka. Stworzył przewagę w polu karnym, uprzykrzał życie obrońcom i – co najważniejsze – trafił do siatki. W 75. minucie wyrównał świetne dogranie z lewej strony Jesusa Alfaro. Arka została skarcona podwójnie – nie tylko za drugą połowę, ale też za niewykorzystanie sytuacji, którą stworzyła chwilę wcześniej. Obrońca uprzedził Dawida Gojnego metr przed bramką.

Końcówka była gorąca, Arka próbowała naciskać, ale obrona Wisły już wytrzymała. Swoje szanse gdynianie zmarnowali wcześniej i w hicie ostatecznie punkt muszą uszanować.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj