Polscy piłkarze zagrają z Walią w Cardiff. Stawką wyjazd na Euro 2024

(Fot. PAP/Leszek Szymański)

We wtorek Polacy zagrają na wyjeździe z Walijczykami. Będzie to mecz o być albo nie być na mistrzostwach Europy w Niemczech. Pierwszy gwizdek w Cardiff zabrzmi o godzinie 20:45.

Drugi raz z rzędu to baraże decydują o tym, czy zagramy na wielkim turnieju. Dwa lata temu udało się pokonać Szwedów i rzutem na taśmę pojechać na mundial do Kataru. Tym razem na drodze biało-czerwonych staje reprezentacja Walii, która w pierwszym meczu pewnie pokonała Finów 4:1 i bez problemu awansowała do finału.

Walijczycy nie lubią grać z Polakami, co potwierdza bilans meczów bezpośrednich. Siedem przegranych, dwa remisy i tylko jedna wygrana – prawie 51 lat temu, a dokładniej – 28 marca 1973 roku, podczas eliminacji do pamiętanego przez wszystkich Polaków mundialu w RFN z 1974 roku.

Ostatnie spotkanie między obydwiema reprezentacjami miało miejsce w Lidze Narodów 2022/2023. Biało-czerwoni wygrywali dwukrotnie. Najpierw we Wrocławiu 2:1, a następnie w Cardiff 1:0.

PRZECIWNICY Z DOBRYM BILANSEM

„Smoki” to typowa wyspiarska drużyna. Wysoka dziewiątka, szybcy skrzydłowi i twarda gra – na tym właśnie od lat bazuje reprezentacja prowadzona przez Roberta Page’a. W zespole nie ma wielkich gwiazd pokroju Roberta Lewandowskiego, czy indywidualności. To silny kolektyw bazujący na piłkarzach z Premier League oraz Championship. Być może „na papierze” imponująco to nie wygląda, jednak Walijczycy nie raz pokazywali, że w piłkę grać potrafią. Daleko w przeszłości szukać nie trzeba. Obecnie niepokonani są od siedmiu meczów (podczas serii wygrali między innymi 2:1 z Chorwacją), a od 2016 roku regularnie kwalifikują się do Mistrzostw Europy, w których wychodzą z grupy i są w stanie powalczyć w fazie play-off z silniejszymi od siebie reprezentacjami (półfinał z Portugalią na Euro 2016).

A co słychać u biało-czerwonych? Wygraną z Estonią przypłaciliśmy kontuzjami dwóch zawodników. Mowa oczywiście o Przemysławie Frankowskim i Mattym Cashu. Ten drugi wyleczyć się nie zdołał, co skutkowało opuszczeniem zgrupowania. W miejsce zawodnika Aston Villi dowołany został Tczewianin – Paweł Wszołek, zawodnik Legii Warszawa. Z kolei uraz Frankowskiego nie był tak poważny i wahadłowy naszej reprezentacji po szeregu zabiegów fizjoterapeutów i masażystów już wczoraj trenował z całą drużyną.

Nastroje są bojowe. Wydaje się, że mecz z Estonią rozbudził naszych reprezentantów i pozwolił im uwierzyć w końcowy sukces. – Przyjechaliśmy tu wygrać ten baraż – mówił z pełną powagą selekcjoner naszej kadry, Michał Probierz. Teraz wszystko w nogach biało-czerwonych. Nam, kibicom, pozostaje jedynie czekać, kibicować i wierzyć, że passa czterech z rzędu awansów na wielkie turnieje zostanie przedłużona.

 

Bartosz Biernacki/jk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj