Lechia z awansem i mistrzostwem pierwszej ligi. Kapić: Arkę zadowalał remis, wiedziałem, że wygramy

(fot. Krzysztof Mystkowski / KFP)

Prawie 37 tysięcy kibiców na trybunach, świetny piłkarsko mecz, dramaturgia i ogromne emocje. Derby Trójmiasta miały po prostu wszystko. Po ostatnim gwizdku w Gdańsku rozpoczęło się szalone świętowanie. – Myślę, że nadal nie dociera do nas, co tak naprawdę udało nam się osiągnąć – mówił nam na gorąco kapitan biało-zielonych Rifet Kapić.

Po pierwszym kwadransie gdańscy kibice mieli mnóstwo powodów do radości. Po kolejnych dwóch – jeszcze więcej argumentów do zmartwień. Lechia już nie prowadziła, a w dodatku grała w osłabieniu i mecz wymykał się jej spod kontroli. Gwizdek na przerwę był jak gong kończący rundę, na który czeka mocno poobijany bokser.

„W TYM MOMENCIE WIEDZIAŁEM, ŻE WYGRAMY”

Po powrocie na murawę dalej nie było kolorowo, bo Arka w drugiej połowie miała wszystkie argumenty po swojej stronie. Seryjnie marnowała jednak sytuacje, a decydujący cios wyprowadził w końcu Camilo Mena. – Musieliśmy cierpieć, ale właśnie tak zostaje się mistrzem. Kiedy jest najtrudniej, wychodzisz i wygrywasz mecz – mówił nam po meczu kapitan i lider drużyny Rifet Kapić.

– Kiedy zaczęliśmy grać w osłabieniu, wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale tak to jest w derbach. Arka w drugiej połowie swoim stylem gry pokazała, że pasuje jej remis. Tak to oceniłem. Powiedziałem chłopakom, żeby się nie martwili, bo będziemy jeszcze mieli szanse. I tak było. Kiedy Camilo wykorzystał swoją, to było niesamowite. Wiedziałem już, że wygramy – wyjaśniał.

BOHATERÓW DWÓCH

Bohaterów Lechia ma dwóch. Pierwszoplanowym długo był Bogdan Sarnawski, który sam trzymał Lechię w grze. Powstrzymał Kacpra Skórę, Olafa Kobackiego i przede wszystkim Sebastiana Milewskiego. Był niesamowity. W ofensywie jego odpowiednikiem został Mena. Kolumbijczyk, w obliczu gorszej dyspozycji Maksyma Chłania, wziął mecz na swoje barki. Powinien skończyć z dwiema bramkami i dwiema asystami. Stanęło na dwukrotnie mniejszym dorobku.

– Nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo Camilo nam dziś pomógł, ale tak samo Bogdan. Nie zapominajmy, ile akcji wybronił. Tak właśnie wygląda dziś Lechia. Gramy jako drużyna, a w każdym meczu ktoś inny daje jakość. Dziś zrobili to Camilo i Bogdan, gratulacje dla nich. Sprawili, że jesteśmy dumni, że całe miasto jest dumne – komplementował kolegów Kapić.

„BAWMY SIĘ, ŚWIĘTUJMY. ZASŁUŻYLIŚMY!”

Świętowanie rezerwowi piłkarze Lechii rozpoczynali jeszcze przed ostatnim gwizdkiem, ale mogli zostać boleśnie skarceni. Tomasz Kwiatkowski długo konsultował się z VAR-em, by ostatecznie nie podyktować rzutu karnego dla Arki. Zdaniem żółto-niebieskich to wielki skandal (trudno zresztą nie przyznać im racji), biało-zieloni o tej sytuacji zapomnieli chwilę później. Rozpoczęło się świętowanie.

– To niesamowite uczucie, nawet nie wiem co powiedzieć. Buzują we mnie emocje, raz chcę się śmiać, chwilę później płakać. Myślę, że nadal nie dociera do nas, co tak naprawdę udało nam się osiągnąć, uświadomimy to sobie pewnie dopiero jutro. To był cholernie niesamowity sezon dla nas wszystkich. Na początku nikt w nas nie wierzył, wiem o tym. Kiedy przychodziłem, ludzie mówili, że będą tu problemy. Ale ja wierzyłem w ten projekt i on stał się dokładnie tym, o czym myśleliśmy. Jestem naprawdę dumny z całej drużyny i sztabu – mówił rozemocjonowany Kapić. Kapitan docenił też rolę 35 tysięcy fanów biało-zielonych.

– Chcę też podziękować kibicom. Być może jedyny raz w życiu grałem w takiej atmosferze. Nie wiem co powiedzieć, po prostu dziękuję. To tyle, Trójmiasto jest nasze. Myślę, że teraz trener da nam trzy dni wolnego, zasłużyliśmy na to! Bawmy się, świętujmy, bo jesteśmy mistrzami – zakończył.

Lechia została mistrzem Fortuna 1 Ligi, do rozegrania ma jeszcze mecz z Miedzią Legnica, który nic już w sytuacji gdańszczan nie zmieni. Arka o awans musi jeszcze walczyć. Jeżeli wygra lub z remisuje z GKS Katowice, zamelduje się w ekstraklasie. W przypadku porażki wyląduje w barażach.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj