Joao Oliveira to pierwsze ofensywne wzmocnienie Arki przed nowym sezonem. Gdynianie wykorzystali okazję, bo Szwajcarowi portugalskiego pochodzenia wygasł kontrakt z węgierskim Debreceni VSC. Do zespołu żółto-niebieskich trafił więc za darmo. Dobrze zna Trójmiasto, bo w przeszłości był piłkarzem Lechii.
Dla Oliveiry jest to powrót do Trójmiasta po sześciu latach. W sezonie 2017/18 był wypożyczony do Lechii ze szwajcarskiego FC Luzern. Rozegrał 19 spotkań, strzelił trzy gole. Legendą ekstraklasy nie został, nie dał też na tyle dużo argumentów, by gdańszczanie zdecydowali się na wykupienie go z macierzystego klubu. Oliveira odszedł, a do Gdańska w tamtym oknie transferowym trafił m.in. Egy Maulana Vikri.
SKRZYDŁOWY Z KIEPSKIMI LICZBAMI
Wrócił do kraju, ale musiał szukać sobie nowego miejsca pracy i trafił do FC Lausanne-Sport. Tam spędził dwa lata i grał naprawdę sporo. 68 spotkań to dobry wynik, cztery gole i osiem asyst – już dużo gorszy. Liczby nigdy nie były największym atutem Oliveiry i nie zmieniło się to po przeprowadzce do Portugalii. W CD Cova Piedade na zapleczu tamtejszej ekstraklasy rozegrał 26 meczów strzelił pięć goli, ale dołożył tylko jedną asystę, a w kolejnych dwóch latach w Leixões rozegrał 62 mecze, dziewięć razy trafił do siatki i zanotował tyle samo asyst. To już przyzwoity wynik.
Ostatni rok nie był jednak dla Oliveiry udany. Grał w węgierskim Debreceni VSC. A raczej grywał, bo na boisku spędził raptem 645 minut, notując jedną asystę. To transfer na tu i teraz, 28-letni Szwajcar nie ma już potencjału sprzedażowego, ale na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce może być wartością dodaną, choć trudno oczekiwać, by był maszynką seryjnie dostarczającą gole czy asysty.
Tymoteusz Kobiela