Polskie rugbystki bez awansu na igrzyska olimpijskie

on day three of the World Rugby Sevens Repechage at Louis II Stadium on 23 June, 2024 in Monaco. Photo credit: Mike Lee - KLC fotos for World Rugby

Reprezentacja Polski w rugby 7 kobiet zajęła trzecie miejsce podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich, który został rozegrany w Monako. Tym samym Polki nie zdołały zapewnić sobie biletów do Paryża. Decydujące okazało się półfinałowe spotkanie z Chinkami, przegrane przez nasz zespół 7:40. To właśnie nasze pogromczynie dołączyły do olimpijskich zmagań.

Dla polskiej drużyny turniej w Monako był wrotami do sportowego raju, bo tym są igrzyska olimpijskie dla każdego sportowca. Jeszcze żadna reprezentacja rugby z naszego kraju nie grała na imprezie tej rangi, a dzięki drugiemu miejscu drużyny kobiet na Igrzyskach Europejskich 2023 stworzyła się taka szansa. A właściwie stworzyły ją sobie same, znakomitą postawą na boisku, polskie rugbystki.

„PLANOWE” WYGRANE NA POCZĄTEK

Turniej w Monako rozgrywany był w znanym fanom rugby systemie. Dwanaście drużyn podzielonych zostało na trzy grupy po cztery zespoły. Do fazy play-off wychodziły dwie najlepsze, plus dwie z trzecich miejsc.

„Biało-Czerwone” znalazły się w grupie z Czeszkami, Meksykankami i głównym faworytkami do awansu, naszą tegoroczną zmorą, reprezentacją Chin. Podopieczne Janusza Urbanowicza zaczęły od dwóch „planowych” zwycięstw.

W pierwszym meczu zmierzyły się z reprezentacją naszych południowych sąsiadów, które w ciągu ostatnich lat czyni systematyczne postępy. W pierwszej połowie Czeszki postawiły nam bardzo twarde warunki, bo chociaż to Polki częściej gościły na ich połowie, to jednak nasze rywalki znakomicie się broniły, a na dodatek zdołały zdobyć jedno przyłożenie i po siedmiu minutach prowadziły 7:0.

on day three of the World Rugby Sevens Repechage at Louis II Stadium on 23 June, 2024 in Monaco. Photo credit: Mike Lee – KLC fotos for World Rugby

Druga połowa należała jednak do nas. Dwa przyłożenia zaliczyła Ilona Zaiszliuk, która otrzymała polski paszport tuż przed turniejem. Po jednej „piątce” dorzuciły Oliwia Krysiak i Natalia Pamięta, dwa razy udanie podwyższyła Julia Druzgała i ostatecznie Polki wygrały zdecydowanie 24:7, znakomicie rozpoczynając olimpijskie kwalifikacje.

Mecz przeciwko Meksykankom był tak naprawdę spotkaniem bez historii. Różnica umiejętności była bardzo duża i nasza drużyna zwyciężyła 60:0. Rywalki nie potrafiły w żaden sposób przeciwstawić się naszej rozpędzonej drużynie i zostały zdemolowane przez Polki.

CHINKI ZNÓW ZA MOCNE

Niestety w ostatnim meczu grupowym nasz zespół po raz kolejny w tym sezonie nie zdołał znaleźć recepty na Chinki. Było to piąte starcie z tą drużyną i piąta porażka. Co prawda po pierwszej połowie przegrywaliśmy tylko 0:7, natomiast już w drugiej części gry to Azjatki zdecydowanie dominowały na boisku.Dwa przyłożenia znakomitej Liu Xiaoqian, po jednym Keyi Chen i Dou Xinrong i ostatecznie to Chinki wygrały 26:0. Nasza drużyna zajęła jednak drugą lokatę w swojej grupie i spokojnie awansowała do ćwierćfinału.

– W pierwszą połowę weszłyśmy bardzo mocno. Potem popełniłyśmy za dużo własnych błędów, nie wygrywałyśmy piłek z rozpoczęcia, co było kluczowym elementem. Mimo to czujemy się dobrze, jesteśmy zmotywowane. Z Chinkami zagrałyśmy bardzo fizycznie, na pewno to odczuły. A turniej tak naprawdę dopiero się zaczyna – mówiła po fazie grupowej Natalia Pamięta.

– Naszym założeniem przed meczem było grać agresywnie i mądrze. Myślę, że w pierwszej połowie trzymałyśmy się tych założeń. Niestety druga część spotkania odmieniła losy meczu. Moim zdaniem nie wykorzystałyśmy swoich szans, ale to nie zmienia faktu, że cały czas wierzymy, że da się z tą drużyną wygrać – wtórowała jej Marta Morus.

CHIŃSKIEGO MURU NIE UDAŁO SIĘ SKRUSZYĆ. IGRZYSKA NIE DLA POLSKI

Rywalkami Polek w ćwierćfinale był zespół Hongkongu, który w fazie grupowej zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Jednak w starciu z doskonale dysponowaną drużyną Janusza Urbanowicza nie miały zbyt wiele do powiedzenia.

Nasz zespół już w pierwszej połowie niemal rozstrzygnął losy spotkania. Po przyłożeniach Natalii Pamięty, Ilony Zaiszliuk i Oliwii Krysiak, a także dwóch udanych kopach na słupy Julii Druzgały Polki prowadziły 19:0. I na tym nie poprzestały.

Po przerwie dorzuciły trzy kolejne przyłożenia, autorstwa Pamięty, Zaiszliuk i Martyny Wardaszki i ostatecznie wygrały ten mecz 36:0, pewnie awansując do najlepszej czwórki turnieju.

W półfinale, tak jak można było się spodziewać, nastąpiła okazja do rewanżu z Chinkami. Z jednej strony dość pechowo ułożyła się tabela i z najmocniejszymi rywalkami Polki musiały mierzyć się już na tym etapie turnieju, z drugiej, po dość łatwym zwycięstwie z Hongkongiem nasza drużyna miała jeszcze sporo sił i mogła postawić się faworyzowanym rywalkom.

on day three of the World Rugby Sevens Repechage at Louis II Stadium on 23 June, 2024 in Monaco. Photo credit: Mike Lee – KLC fotos for World Rugby

Chinki zaczęły mocno i po trzech minutach prowadziły 5:0, zdobywając przyłożenie, kiedy graliśmy w osłabieniu. Polki bardzo ambitnie grały w defensywie, ale jeszcze przed przerwą Chinki po raz drugi zameldowały się w naszym polu punktowym, tym razem także udanie podwyższając. Jednak „Biało-Czerwone” nie zamierzały się poddawać i na sekundy przed końcową syreną pod dwójkowej akcji Anny Klichowskiej i Natalii Pamięty, ta druga po efektownym rajdzie zdobyła pierwsze przyłożenie dla Polski.

Niestety, to jeszcze nie był koniec tej części gry, bowiem po udanym podwyższeniu Julii Druzgały Chinki miały czas, by wciąż grać. I po niezwykle pechowej żółtej kartce dla naszej „10” ponownie wykorzystały przewagę liczebną i zdobyły trzecie przyłożenie w tym meczu, schodząc na przerwę przy prowadzeniu 19:7.

I tuż po przerwie dołożyły kolejne siedem „oczek” po przyłożeniu Dou Xirong. I to był moment, który niestety odebrał niezwykle zmęczonym Polkom nadzieję, na zwycięstwo w tym meczu. Chinki natomiast, jakby rozpędzone przełamaniem naszej drużyny, wciąż napierały i ostatecznie wygrały 40:7.

Po raz kolejny w tym sezonie to właśnie drużyna z Azji stanęła na drodze Polek do spełnienia marzeń. Dwie żółte kartki, mnóstwo sił włożonych w obronę i bardzo trudny sezon sprawiły, że nasza drużyna nie zdołała skruszyć chińskiego muru i nie pojedzie na igrzyska olimpijskie do Paryża.

Turniej w Monako rozplanowano w ten sposób, że rozgrywano w nim jeszcze mecze o trzecie miejsce. Tam Polki zmierzyły się ponownie z Czeszkami. Dwie doskonale znające się drużyny grały już w zasadzie tylko prestiż. Dla Biało-Czerwonych zdecydowanie ważniejsze było w tej sytuacji oszczędzanie sił przed nadchodzącym, drugim turniejem mistrzostw Europy i walką o tytuł. Mimo to Polki zagrały koncertowo, pokonując nasze południowe sąsiadki 33:14.

Bilet na igrzyska olimpijskie w Paryżu zapewniły sobie niepokonane Chinki, które w finale, po bardzo zaciętym meczu zwyciężyły Kenię 24:7.

oprac.pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj