Natalia Partyka na igrzyskach olimpijskich i paraolimpiadach była w sumie siedem razy. Zdobyła 12 medali, sześciokrotnie wysłuchała Mazurka Dąbrowskiego. Tę osiągnięcia czynią z gdańskiej tenisistki stołowej najbardziej utytułowanego polskiego sportowca wszech czasów.
Na swoją pierwszą paraolimpiadę do Sydney pojechała w wieku 11 lat. Jak sama przyznaje, z turnieju nic nie pamięta. Kilka obrazków z miasta, w którym spędziła kilkanaście dni, pozostało, ale spowite są mgłą upływu czasu.
Z Aten w 2004 roku przywiozła pierwsze medalowe trofeum. Od Pekinu kolekcjonowała złota, ale z Paryża wróciła tylko w blasku srebra i brązu. Była jednak częścią ekipy, którzy przysporzyła nam najwięcej radości. Z 23 medali – 8 zdobyli tenisiści stołowi, a 2 – Natalia Partyka.
BEZ ZŁOTA
Natalia bez złotego medalu wróciła ze swoich pierwszych (Sydney 2000) oraz ostatnich (Paryż 2024) igrzysk paraolimpijskich. Pierwszy raz od Pekinu (2004) uczestniczyła tylko w paraolimpiadzie.
– To był świadomy wybór – wyjaśniła, otrzymując tytuł Sportowej Osobowości Września. – Rywalizacja o olimpijską kwalifikację wymagałaby dużego zaangażowania, a ja pierwszy raz postanowiłam pokibicować moim kolegom olimpijczykom i dobrze przygotować się do rywalizacji paraolimpijskiej. Od ośmiu lat reprezentuję barwy mistrza Czech SKST Hodonin, zatem domowe mecze rozgrywam 850 km od miejsca zamieszkania. Do tego dochodzą europejskie wojaże przy okazji Ligi Mistrzów. W wieku 35 lat postanowiłam troszkę odpocząć od reprezentacyjnych obowiązków. Ten sezon będzie moim ostatnim w Czechach, wracam do kraju. Jeśli pojawi się konkretna oferta, to nie wykluczam gry w moim macierzystym MRKS-ie – zapowiedziała w audycji „Radio Gdańsk Z Boisk i Stadionów”.
Posłuchaj rozmowy:
Włodzimierz Machnikowski