Hobby i Piestrzyńska z odsieczą dla Gdyni. Na koszykarską Energę Toruń nie wystarczyło

(Fot. VBW Gdynia)

Delikatnym optymizmem powiało z zespołu VBW Gdynia. Mistrzynie Polski, które miały ostatnio problemy ze skompletowaniem składu po tym , jak Gdynię opuściło pięć zawodniczek, nareszcie stoczyły w miarę równy bój. Mecz z Energą Toruń zakończył się jednak porażką 76:82, czwartą w rzędu w Orlen Basket Lidze.

Świetnie do drużyny wprowadziła się Constance Hobby, która zdobyła pierwszych sześć punktów dla VBW. Kiedy torunianki wyszły na prowadzenie, ważną „trójkę” trafiła Julia Piestrzyńska, wracająca nad morze po trzech latach spędzonych w Polkowicach.

Zespół gości prowadził Elmedin Omanić, Bośniak, który przybył do Polski dokładnie przed 20 laty, by razem z Wisłą Can Pack Kraków zdetronizować dominujące przez wiele lat gdynianki.

MECZ NIE UKŁADAŁ SIĘ PO MYŚLI GDYNIANEK

Pierwszą kwartę gdynianki przegrały 24:27, a 10 punktów na swym indywidulanym koncie miała już wspomniana Hobby. Amerykanka jest nie do ruszenia pod koszem, bowiem mierząc 190 cm, wnosi stosowną do wzrostu wagę.

Mecz jednak nie układał się po myśli trenera Martinsa Zibartsa oraz ok. 250 kibiców, którzy zasiedli na trybunach Polsat Plus Areny. Po „trójce” Stelli Tarkavicovej Energa prowadziła różnicą 9 punktów. Słowaczka oraz Amerykanka Asianae Johnson były punktowymi liderkami swojej drużyny. Gdyniankom wyraźnie brakowało zgrania, stąd dwucyfrowa strata. W połowie drugiej kwarty gospodynie przegrywały 34:46. Druga kwarta, przegrana 18:30, sprawiła, że gdynianki schodziły na przerwę z 15-punktową stratą.

CUDÓW NIE MA

Drugą połowę gdynianki zaczęły nieźle. „Trójka” Ułan oraz dwie udane akcje Hobby pod koszem sprawiły, że w zasięgu był jednocyfrowy poziom straty, ale wówczas przypomniały o sobie Trarkavicova oraz Johnson. Słowaczka w całym meczu zdobyła 20 punktów, a Amerykanka 22.

Po trzeciej kwarcie było po meczu, bowiem na tablicy mieliśmy wynik 55:72. Wobec większej głębi składu torunianek odrobienie strat graniczyłoby z cudem, ale cudów nie ma… Determinacja i umiejętności liderek – Barbory Wrzesiński i Anny Jakubiuk wystarczyły do wygrania ostatniej kwarty 21:10, ale nie pozwoliły na uniknięcie porażki 76:82.

Włodzimierz Machnikowski/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj