Kontuzja. Nie ma tego złego…

Zwapnienie przyczepu mięśnia 4-głowego uda lewego. Torbiel Bakera i coś z rzepką. Nie mogę odczytać J Sześć tygodni przerwy w bieganiu i rehabilitacja. Diagnoza ortopedy Pawła Rybaka brzmiała nieciekawie. Ale już po dwóch dniach okazało się, że nie ma tego złego… Mam pecha do długich dystansów. Podczas wybiegania w Boże Ciało, na 16 kilometrze poczułem ból w lewej nodze. Najpierw zabolał mięsień 4-głowy, później kolano. Niestety, jak wielu nierozsądnych amatorów biegania nie przerwałem treningu. Dobiegłem do 20 kilometra. A jak już usłyszałem od lekarki podczas badania USG jak boli, to organizm daje wyraźny znak. Dość. To nie był koniec błędnych decyzji. Odczekałem trzy dni i w niedzielę truchtem przebiegłem 10 km. Nie bolało, a uczucie dyskomfortu nie robiło na mnie wrażenia. A może po prostu
nie umiałem się wsłuchać w sygnały,
które dawało ciało. Dwa dni później wykazałem się jeszcze większą głupotą. Poniosło mnie dosłownie, a wszystko przez to, że kolega Rafał na treningu świetnie pobiegł dychę i pomyślałem, że muszę potrenować mocniej, aby w Nocnym Biegu Świętojańskim nadal zostawić go z tyłu. Efekt? Najpierw przebiegłem w tempie 6:40 minuty na kilometr z Aldoną, a później kolejne tyle już sam w tempie 4:41 minuty na kilometr. Biegło się super. Niestety, inaczej sądziła noga. Torbiel Bakera i ból oznaczał jedno. Koniec. Trzeba iść do lekarza. Diagnozę już znacie. Po wyjściu z gabinetu miny nie miałem wesołej. Kłamałbym gdybym nie napisał, że byłem smutny i zły. Znowu, kiedy zacząłem przygotowywać się do półmaratonu wszystko wzięło w łeb. Co gorsza przepadł także wspólny, a miał być pierwszy, bieg z Aldonką podczas Nocnego Biegu Świętojańskiego w Gdyni. Pół godziny po wyjściu z Rehasport Clinic pojechałem do szkoły na Dzień Rodziny. Kajetan z koleżankami i kolegami z klasy grali w sztuce o znamiennym tytule „Nie ma tego złego”. Zabawa była przednia. Ubawiłem się jak mało kiedy. Syn był rewelacyjny w roli siostry Kopciuszka.
A morał dał do myślenia.
Głowa do góry – pomyślałem. – Będzie dobrze. I jak zasugerowała na Facebooku Agata to sześć tygodni na wzmocnienie mięśni. A że trzeba popracować nad kilkoma z nich potwierdził podczas pierwszej rehabilitacji Mateusz Potoczny z Rehasport Clinic. Człowiek o nietuzinkowej wiedzy. Rehabilitant biegacz. Zaufali mu tacy sportowcy jak Anna Rogowska, tyczkarka, brązowa medalistka olimpijska, mistrzyni świata; piłkarze Lecha Poznań: Artim Rudniew, Rafał Murawski, Arboleda czy pływak, mistrz Europy, wicemistrz świata Konrad Czerniak. Lista jest długa. Po pierwszym spotkaniu z nim wiem, że czas kontuzji to czas na uporządkowanie wielu spraw związanych z bieganiem. Wspomniane mięśnie, ale także zmiana sposobu myślenia o bieganiu, a także na przykład o butach. Podczas spotkania z Mateuszem, oprócz porządnej rehabilitacji, której poddana została moja lewa noga, zestawowi ćwiczeń, które będę mógł wykonywać w domu bogatszy jestem o wiedzę, której nie uzyskałbym czytając liczne artykuły, a którą zdobyłem podczas rozmowy z Mateuszem. I tak wyszedłem z kliniki z przekonaniem, że wykonując wszystkie ćwiczenia, które dostałem plus jazda na rowerze, którą mogę się cieszyć w ciągu najbliższych tygodni
będę miał co robić.
Po tym czasie mam nadzieję być silniejszym i lepiej przygotowanym, aby spełnić marzenie, którego realizacja jest celem mojego biegania. Wprawdzie maratonu już w tym roku nie przebiegnę. Spróbuję połówkę. Dystans królewski zostawiam na 2014 rok, rok moich 40-tych urodzin. To będzie prezent, który sam sobie sprawię. Oby. Wiem jedno, że muszę dojść do tego małymi krokami. Już chyba przestałem wierzyć w brednie, które tak często czytam na niektórych portalach poświęconych bieganiu. Jednym z kłamstw, które powtarza się często, a niesie za sobą ogromne niebezpieczeństwo dla amatorów biegania jest stwierdzenie i rozpisanie treningu na 90, 100 czy 120 dni, podczas których można dobrze się przygotować do maratonu. Owszem przepracowany czas pozwoli nam przebiec ponad 42 kilometry, ale niesie też za sobą duże zagrożenie utraty zdrowia. O tym jednak napiszę już wkrótce w kolejnym blogu…

Marcin Dybuk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj