Arka Gdynia



Szczęśliwe 10 groszy i klątwa szatni gospodarzy. Czego jeszcze nie wiedzieliście o finale Pucharu Polski?

Od pokonania przez Arkę Lecha Poznań w finale pucharowych rozgrywek minął już prawie tydzień, a napisane zostało na ten temat prawie wszystko: komentarze, statystyki, płynące zewsząd gratulacje. W czym jeszcze, poza szaleńczą wiarą i pewną dozą szczęścia, żółto-niebiescy mogą doszukiwać się pozasportowych powodów historycznego zwycięstwa?

Rafał Siemaszko – stoczniowiec, który zdobył Puchar Polski

Ostatni sukces międzynarodowy, a zarazem jedyny występ w europejskich pucharach, Arka osiągnęła w 1979 roku. W Polsce powstawał wówczas klub Górnik Łęczna, w Wielkiej Brytanii rządy obejmowała „żelazna dama” Margharet Thatcher, a światową kinematografią zatrzęsła premiera drugiej części kultowej serii Rocky z Sylvestrem Stallonem w roli głównej.

Emocje, jakich nie znali: „Lech nacierał na nas jak Joshua na Kliczkę. Popłynęły łzy, były śpiewy i wzruszenie”

Kibice Arki Gdynia – choć wciąż z dużą dozą niedowierzania – kontynuują świętowanie zwycięstwa w finale Pucharu Polski. Świętują także piłkarze, do których równie powoli dociera fakt, że drużyna walcząca o utrzymanie w Ekstraklasie pokonała absolutnego faworyta. – To szczęście nie dotarło jeszcze do naszych głów. Po tylu latach wracają do nas europejskie puchary! – mówili po meczu.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj