Osiem bramek w dwóch ostatnich meczach – to bilans Lechii, który robi duże wrażenie. Gdańszczanie rozbili Podbeskidzie nie tylko ofensywą, ale też defensywą. Zespół z Bielska-Białej nie miał nic do powiedzenia w Gdańsku i zasłużenie do domu wraca z bagażem czterech goli.
Dwa mecze derbowe, które rozstrzygały się w ostatnich akcjach. Zwycięstwa koszykarzy Asseco Arki w Sopocie i rugbystów Lechii nad Arką były zdarzeniami nieoczywistymi. Piłkarze Lechii i Arki zgodnie strzelili swym rywalom po cztery gole. Tyle samo „przyjęli” hokeiści Stoczniowca. Rugbyści Ogniwa zostawili konkurencję daleko z tyłu.
Kiedy w 82. minucie Anton Szaszero wykorzystał rzut karny dający Arce prowadzenie 15:13, wydawało się, że gdynianie po ponad 3,5 rocznej niemocy pokonają Lechię. Tymczasem cztery minuty później sędzia przyznał karnego gdańszczanom. Wracający po kontuzji ścięgna Achillesa Rafał Janeczko pieczołowicie ustawił piłkę we właściwym miejscu. Trafił także we właściwe – między słupy i Lechia odniosła siódme z rzędu
Po wyrównanej pierwszej połowie, Lechia w drugiej przypominała potentata ligi, zagrała niezwykle ofensywnie i zasłużenie rozprawiła się z beniaminkiem Stalą Mielec. Odblokował się Flavio Paixao, który w prezencie na 36. urodziny sprawił sobie dwie bramki.
Bardzo nieciekawie wygląda w ostatnich tygodniach sytuacja w Lechii. Gdańszczanie grają beznadziejnie, w dwóch meczach stracili sześć goli, a kibice coraz głośniej mówią o chęci zmiany trenera. Mecz ze Stalą Mielec będzie niezwykle istotny.
Fatalne błędy w obronie przesądziły o porażce Lechii w Zabrzu z Górnikiem 0:3. Gdańszczanie byli też mniej aktywni od rywali, a na gole zespołu ze Śląska nie odpowiedzieli nawet dwiema klarownymi sytuacjami.
Dwa mecze, trzy punkty, ale stylu i dobrej gry tyle, co kot napłakał. Lechia ma za sobą kiepski początek sezonu. Teraz – po dwóch tygodniach przerwy – czeka ją ponowny start rozgrywek. I styl, i wyniki mają być lepsze. A inne może być także ustawienie.
Nawigacja
© 2024 - Radio Gdańsk
