piłka nożna



Szczęśliwe 10 groszy i klątwa szatni gospodarzy. Czego jeszcze nie wiedzieliście o finale Pucharu Polski?

Od pokonania przez Arkę Lecha Poznań w finale pucharowych rozgrywek minął już prawie tydzień, a napisane zostało na ten temat prawie wszystko: komentarze, statystyki, płynące zewsząd gratulacje. W czym jeszcze, poza szaleńczą wiarą i pewną dozą szczęścia, żółto-niebiescy mogą doszukiwać się pozasportowych powodów historycznego zwycięstwa?

Czujna obrona, silna pomoc, nieskuteczny atak. Lechia wygrała w Krakowie

Lechia Gdańsk pokonała Wisłę Kraków 1:0 (0:0) i przynajmniej do niedzieli będzie wiceliderem Lotto Ekstraklasy. Gdańszczanie zagrali świetnie w obronie, a linia pomocy nadrobiła nieskuteczność napastników. To pierwsza wyjazdowa wygrana biało-zielonych od października.

Emocje, jakich nie znali: „Lech nacierał na nas jak Joshua na Kliczkę. Popłynęły łzy, były śpiewy i wzruszenie”

Kibice Arki Gdynia – choć wciąż z dużą dozą niedowierzania – kontynuują świętowanie zwycięstwa w finale Pucharu Polski. Świętują także piłkarze, do których równie powoli dociera fakt, że drużyna walcząca o utrzymanie w Ekstraklasie pokonała absolutnego faworyta. – To szczęście nie dotarło jeszcze do naszych głów. Po tylu latach wracają do nas europejskie puchary! – mówili po meczu.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj