Fundacja Maciuś kręciła na boku. Sprawa w prokuraturze

Fundacja „Maciuś” z Gdyni nie ma prawa zbierać pieniędzy, a mimo to nadal to robi. Zgodę na przeprowadzanie zbiórek publicznych cofnęło jej trzy lata temu MSWiA.

Po badaniach Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku okazało się, że pieniądze trafiały na inne konta niż te, wykazane w sprawozdaniach fundacji. Urząd kontrolował źródła pochodzenia pieniędzy i sposób ich wydatkowania, mówi rzecznik urzędu Andrzej Bartyska.

Stwierdzono, że tylko niewielka część środków przeznaczana jest na dożywianie dzieci. Sprawozdania fundacji budziły wątpliwości

Nie było w nich wykazanych środków pochodzących od darczyńców. Pieniądze księgowane były na innych kontach, będących poza kontrolą MSWiA. Ministerstwo cofnęło więc fundacji zgodę na prowadzenie zbiórek publicznych.

Fundacja nie zgodziła się z tym stanowiskiem i zaskarżyła decyzję. Sądy wszystkich instancji podtrzymały stanowisko ministerstwa i Urzędu Kontroli Skarbowej, co oznacza, że organizacja nie może zbierać pieniędzy. W fundacji nikt nie odbiera telefonów. W rozesłanym mediom oświadczeniu przedstawiciele organizacji poinformowali, że przed rozpoczęciem działalności, w 2007 roku zasięgano opinii MSWiA i uzyskano informację, że „wysyłka listów nie jest zbiórką publiczną”. Tym, w imieniu fundacji zajmuje się spółka z siedzibą w Szwajcarii, do której trafiało większość pieniędzy.

Wojewoda pomorski apeluje, by nie wspierać Fundacji Pomocy Dzieciom „Maciuś” z Gdyni. Postępowanie sprawdzające prowadzi prokuratura.

(rg,Joanna Stankiewicz)

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj