KIBICE: Policja nie pozwalała ratować kolegów

marsczak

Kibice Lechii oskarżają policję o złe prowadzenie akcji ratowniczej na miejscu wypadku autokaru. Lżej poszkodowani pasażerowie autokaru twierdzą, że policjanci zabronili im pomagać bardziej poszkodowanym kolegom. Informacje na ten temat zebrał nasz reporter Sylwester Pięta, który jest we Włocławku.

Jeden z kibiców powiedział naszemu reporterowi, że wielu jego kolegów, jeszcze przed przyjazdem ambulansów, chciało pomagać ciężej rannym.

Policjanci odganiali ich od przewróconego autobusu. Nie pozwolili też, by na miejscu zdarzenia zatrzymały się dwa pozostałe autobusy z resztą podróżujących fanów Lechii.

Według rozmówcy naszego reportera, policjant znajdujący się na miejscu wypadku w pewnym momencie był gotów chwycić za broń, by nie dopuścić kibiców do rannych kolegów.

Rzeczniczka policji we Włocławku Małgorzata Marczak uważa, że policjant zachował się prawidłowo.

To on jest gospodarzem na miejscu zdarzenia, musi zabezpieczyć miejsce wypadku. On podejmuje działania i decyzje.

Gdyby zachował się inaczej, więcej z tego tytułu mogło być kłopotu, niż pomocy- uważa rzeczniczka. Jej zdaniem pomoc udzielona przez ratowników medycznych i strażaków była wystarczająca.

Śledztwo w sprawie wczorajszego wypadku wszczęła Prokuratura Okręgowa we Włocławku. Jest prowadzone w sprawie spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

Czytaj też: Wypadek kibiców Lechii Gdańsk

(rg,Sylwester Pięta)

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj