Na biurku rysował swastyki, z kolegami witał się jak naziści ale pracę stracił, bo… zlikwidowano mu stanowisko. Wojewoda pomorski Ryszard Stachurski zajął stanowisko w sprawie Piotra Dziadula, pracownika Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku zwolnionego z pracy. Mężczyzna twierdzi, że straciła posadę z powodów politycznych. Jest członkiem Ruchu Narodowego. Wojewoda Ryszard Stachurski powiedział dziennikarzom, że od lat na pracownika wpływały liczne skargi od kolegów z pracy.
– Informowały one o faszystowskich incydentach, między innymi o hitlerowskich pozdrowieniach kierowanych w stronę współpracowników, rysowaniu swastyk na biurkach, wymienia Stachurski.
Wojewoda przedstawił też dokument, w którym przełożony Dziadula relacjonował, że ten pracując w Straży Łowieckiej ułożył na podłodze swastykę z łusek po amunicji.
Ryszard Stachurski dodał, że Piotr Dziadul mimo tych incydentów nie stracił pracy. Co więcej, ze Straży Łowieckiej został przeniesiony do Centrum Zarządzania Kryzysowego, a pracę stracił tylko dlatego, że jego stanowisko zlikwidowano.
– Decyzja o tym zapadła w lutym, a pan Dziadul został o tym poinformowany w marcu. Ostatnie wydarzenia sprawiły tylko, że decyzję wprowadziliśmy w życie i już jej nie odkładano, mówił dziennikarzom wojewoda pomorski.
Wcześniej przedstawiciele Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku twierdzili, że Piotr Dziadul został zwolniony po anonimowym doniesieniu o rzekomym nawoływaniu przez niego do przemocy wobec muzułmanów i osób pochodzenia afrykańskiego.